Funkcja kato-odśwież

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 12/2020

publikacja 04.04.2020 09:50

Przypominamy o rekolekcjach, są do odsłuchania na stronie radia eM. O znaczeniu rekolekcji, „świętym posypku” i strząsaniu kurzu mówi o. Lech Dorobczyński OFM.

▲	O. Lech Dorobczyński OFM – gwardian klasztoru i proboszcz parafii św. Antoniego w Warszawie, duchowy opiekun Wspólnoty „Bet Lehem” i zespołu Na Nowo. Prowadził tegoroczne wielkopostne rekolekcje DA Centrum. ▲ O. Lech Dorobczyński OFM – gwardian klasztoru i proboszcz parafii św. Antoniego w Warszawie, duchowy opiekun Wspólnoty „Bet Lehem” i zespołu Na Nowo. Prowadził tegoroczne wielkopostne rekolekcje DA Centrum.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

Marta Sudnik-Paluch: Zanim na Śląsku ujawniono jakiekolwiek przypadki zachorowania na koronawirusa, w jednej z katowickich szkół odwołano rekolekcje. Rodzice pytali, czy w ogóle taka aktywność jest potrzebna i czy koniecznie w tym terminie. Czy słuchając takich wątpliwości, nie pojawia się u Ojca refleksja, że nie pamiętamy, o co chodzi w rekolekcjach?

O. Lech Dorobczyński: To można bardzo prosto pokazać na przykładzie komputera. Każdy ma funkcję „odśwież” i nikt nie wie, po co to jest. Jako człowiek atechniczny, na serio nie wiem, do czego to służy. (śmiech) Ale wiem, po co są rekolekcje. To jest taka katolicka funkcja „odśwież”, „kato-odśwież”. To nam jest ogromnie potrzebne, bo my często żyjemy w biegu, co paradoksalnie łączymy z uśpieniem. Przez pośpiech nie mamy czasu na dokonywanie „przeglądu” siebie. Przychodzimy do domu i jedyne, o czym marzymy, to zjeść i pójść spać. W biegu wiele umyka. Osiadamy w naszym świecie, a na nas osiada kurz. Stajemy się zakurzonymi katolikami, przestaje do nas docierać myśl, że trzeba coś zmienić. Rekolekcje mają za zadanie wyrwać nas z letargu.

Strząsnąć kurz?

To musi nami potrząsnąć! Rekolekcje są nam koniecznie potrzebne. To świeży powiew Ducha Świętego. On nas chce cały czas prowadzić, oddychać w nas i być żywym.

Łatwiej nam to przychodzi, kiedy jesteśmy w szkole i ktoś za nas decyduje: „Teraz są trzy dni rekolekcji”.

Punktem wyjścia powinna być miłość. Jeżeli to z niej wypływa moja wiara, jeżeli jest dynamiczną relacją, a nie monologiem, to siłą rzeczy będę chciał poświęcać Bogu więcej czasu. Jeżeli wiara jest miałka, to tylko ślizgam się po powierzchni. Po ludzku też tak postępujemy – jeżeli kogoś kochamy, to chcemy poświęcać mu więcej czasu. Zatem kiedy nie mamy czasu na rekolekcje, zadajmy sobie pytanie o miłość. Jasne, że czasem jest trudno, ale to nigdy nie jest czas stracony. To będzie czas błogosławiony.

W Katowicach głosił Ojciec rekolekcje w krypcie archikatedry dla członków Duszpasterstwa Akademickiego. To łatwiejsze zadanie, kiedy grupa jest bardziej „jednorodna” niż parafia?

Faktycznie inaczej mówi się do dzieci, inaczej do studentów, a jeszcze inaczej do starszych ludzi. Każda z grup ma swój sposób percepcji. Myślę, że dwie rzeczy są konieczne. Pierwszą jest modlitwa do Ducha Świętego. I to nie tylko przed napisaniem kazania, ale również przed każdorazowym wyjściem na ambonę. Kiedy w niedzielę po raz ósmy mówisz to samo kazanie, bardzo ważna jest świeżość w głoszeniu. Na Mszy o 11.00 musisz mieć świadomość, że to nie są ludzie z 9.30. Warto wtedy prosić: „Duchu Święty, Ty znasz tych ludzi w ławkach. Wiesz, co potrzebują usłyszeć. Poprowadź mnie w Słowie”. Druga ważna sprawa to język zrozumiały dla wszystkich słuchaczy. Nie ma nic gorszego jak ględzenie na kazaniu. Po dwóch pierwszych zdaniach ludzie przestają słuchać.

Na następnej stronie o niebezpieczeństwie w "mierzeniu sukcesu" rekolekcji

Słowem, które powinno łączyć wszystkie nauki rekolekcyjne, jest „nawrócenie”. Ono jest jednak bardzo niepopularne.

Jedna z formuł, jakie słyszymy przy posypaniu głów popiołem, brzmi: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Greckie metanoia oznacza „zmienić myślenie”. Idąc do „sakramentu świętego posypku” (śmiech) pokazuję Kościołowi, wychodzę przed szereg, żeby usłyszeć: „Zmieniaj myślenie”. Pokazuję tym samym, że nie zgadzam się na bylejakość w moim życiu, że chcę coś zmienić. Wyrażam to wobec całego Kościoła i moich bliskich, którzy mają prawo mnie z tego rozliczyć. Żona ma prawo rozliczyć swego męża (i odwrotnie!), dziecko – rodzica, parafianie – swego proboszcza, diecezjanie – biskupa. Warto myśleć o nawróceniu właśnie w takim kontekście. Jeżeli ktoś uważa, że nie potrzebuje nawrócenia, to niech nie podchodzi do posypania głowy popiołem! Bo po co? Od popiołu – nawet poświęconego – włosy lepiej nie rosną. Jestem tego najlepszym przykładem. (śmiech)

Czy w takim razie największym niebezpieczeństwem jest próba „mierzenia” sukcesu?

Wielu księży twierdzi, że udane rekolekcje są wtedy, gdy konfesjonały pękają w szwach. Czas przestać myśleć w Kościele o statystykach. Pojedynczy człowiek – a nie masa. Jeżeli w trakcie rekolekcji tylko (i aż!) jedna osoba przyjdzie do spowiedzi i poukłada swoje życie, to było warto! Nie możemy z Kościoła robić urzędu statystycznego i przekonywać, że im większy procent wyspowiadanych, tym bardziej udane rekolekcje.

To jak w takim razie stwierdzić o kimś: to jest dobry rekolekcjonista?

Wiele razy uczestniczyłem w rekolekcjach. Kilka z nich było nieudanych – i to z powodu rekolekcjonisty. Masz wtedy poczucie straconego czasu. Warto sobie uświadomić, że rekolekcje są zawsze błogosławionym czasem – czasem, w którym Bóg chce do Ciebie mówić. Jeśli rekolekcjonista Cię nie przekonuje, to nie znaczy, że Bóg milczy. Bóg mówi, tylko musisz otworzyć się na Słowo.

Takie założenie „błogosławionego czasu” jest podstawą. Czy czegoś jeszcze potrzeba słuchaczowi?

Modlitwy za rekolekcjonistę. I to nie na zasadzie: „Panie Boże, żebym wreszcie usłyszał coś, co chcę usłyszeć”. Trzeba się modlić: „Jezu, powiedz mi przez tego rekolekcjonistę to, co chcesz mi powiedzieć!”. Musimy pamiętać, że Boże słowo różnie może działać. Może być jak balsam na czyjeś rany. Dla kogoś innego to będzie ostre łamanie – bardzo potrzebne, bo coś się źle zrasta i trzeba to złamać i nastawić jeszcze raz. A to nie jest przyjemne. Tak, podczas rekolekcji koniecznie potrzebujemy Ducha Świętego! Bez Niego to możemy sobie jedynie podłubać w nosie. (śmiech)•

Rekolekcje w eterze

W związku z zawieszeniem rekolekcji i spotkań parafialnych z uwagi na zwiększoną liczbę zakażeń koronawirusem Radio eM zaprasza do wspólnych rekolekcji. Rozważań wielkopostnych ks. Jerzego Szymika, ks. Jacka Plecha i ks. Piotra Brząkalika można słuchać na stronie radia eM. W niedzielę o 17.00 rekolekcje „By nie zniweczyć Chrystusowego krzyża” prowadzi ks. Piotr Kieniewicz.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.