Żona podtrzymywała wymiotującego Józka, a z pokoju znajdującego się naprzeciwko toalety patrzyły na tę scenę ich dwie małe córki. Przez alkohol Józef stał się wrakiem człowieka. Aż przyszedł czas, kiedy z bezsilności zaczął wołać do Boga.
▲ Bohater pokazuje swoje notatki z programu 12 kroków.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Józef, mieszkaniec jednego ze śląskich miast, przez alkohol o mało nie stracił rodziny i pracy. Były chwile, gdy chciał się zmienić, ale nie udawało się. Picie rujnowało mu życie i zdrowie. – Pod koniec już nie umiałem żyć ani z alkoholem, ani bez alkoholu – wspomina.
Kiedy był już na samym dnie, w poczuciu kompletnej bezsilności zaczął wołać: „Ponbóczku, zrób coś zy mnom! Albo mnie zabierz z tego świata, niech się ze mną nie męczą!”.
Wreszcie 21 kwietnia 2008 roku, po bezsennej nocy, Józef poszedł po pomoc. Wszedł na drogę, która zaprowadziła go tam, dokąd nigdy nie spodziewał się dojść. Nawet do zakładu karnego – ale nie jako więzień...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.