Lepiej, niekoniecznie więcej

Ks. Tomasz Wojtal

|

Gość Katowicki 9/2020

publikacja 27.02.2020 00:00

O nawracaniu, konieczności zatrzymania się, postanowieniach i konkretnym sposobie na Wielki Post mówi biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej Marek Szkudło.

▲	Bp Szkudło zachęca, by adorować Najświętszy Sakrament i rozważać codziennie Boże słowo. ▲ Bp Szkudło zachęca, by adorować Najświętszy Sakrament i rozważać codziennie Boże słowo.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Ks. Tomasz Wojtal: Wielu z nas rozpoczyna Wielki Post z całą litanią postanowień. Z realizacją bywa różnie. O niektórych z nich zapomina się wraz z I niedzielą Wielkiego Postu. Co zrobić, by rzeczywiście dobrze wykorzystać ten czas?

Bp Marek Szkudło: Przede wszystkim trzeba realistycznie spojrzeć na własne życie i możliwości. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego chcę podjąć dane postanowienie. Ono nie może stać się celem samym w sobie. Jest narzędziem, drogą, która doprowadzić ma do konkretnego celu.

Tym celem jest nasze nawrócenie…

To prawda, ale nawrócenie to proces, który trwa całe nasze życie. Postanowienia wielkopostne mogą pomóc nam popracować nad jakimś konkretnym aspektem naszego człowieczeństwa, który w danym momencie naszego życia wymaga specjalnej troski i uwagi. Na początku Wielkiego Postu warto uświadomić sobie, co konkretnie oznacza dla mnie Jezusowe wezwanie: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

Rzeczywiście te słowa dla każdego z nas oznaczać mogą coś zupełnie innego.

Ważne jest, aby pomyśleć, co konkretnie chciałbym zmienić w swoim życiu, w swojej relacji z Jezusem. Nawracać się oznacza zmienić sposób myślenia, postępowania, zachowania. Dokonuje się to dzięki współpracy z Bożą łaską, ale poprzez konkretną i wytrwałą pracę nad sobą.

Mam wrażenie, że czasami te zmiany nie wychodzą, bo nakładamy na siebie ciężar, który jest ponad nasze siły. Za dużo tych wyrzeczeń czy postanowień.

Tak sobie myślę, że w Wielkim Poście wcale nie chodzi o to, aby zacząć robić mnóstwo jakichś nowych rzeczy. Czasami wystarczyłoby „bez narzekań, szemrań i powątpiewań” dobrze wykonywać to, co do nas należy, co jest naszym codziennym obowiązkiem w domu, w pracy, w szkole. Niekoniecznie trzeba robić więcej. Wykorzystajmy to, co robimy, ale zróbmy to lepiej. Z większym zaangażowaniem, uwagą, miłością. Spróbujmy włożyć w nasze życie więcej serca.

Czyli znowu wracamy do motywacji podejmowanych wyrzeczeń czy duchowych praktyk?

Wewnętrzne nastawienie jest fundamentalne. To doskonale widać choćby na przykładzie postu. Zewnętrznie post przypomina popularne w społeczeństwie diety. Cel jest jednak inny. W ostatecznym rozrachunku w praktyce postu nie chodzi o zrzucenie nadmiernych kilogramów. Post ma pomóc przybliżyć się do Boga i do drugiego człowieka, zrezygnować, nawet z czegoś dobrego, na rzecz większego dobra.

Możemy wyobrazić sobie sytuację, gdy ktoś postanawia zrobić sobie post od kawy. Po kilku dniach zaczyna robić się nerwowy, uszczypliwy i wszyscy czekają na szybkie zakończenie tego postanowienia.

Post nie może oddzielać nas od ludzi. Post ma pomagać wyzwalać dobro. Dzielić się dobrem z innymi. W tym sensie post to nie tylko kwestia kuchennych rewolucji i zmian w jadłospisie.

Czyli post niekoniecznie musi być związany z jedzeniem.

W sensie przenośnym możemy zaproponować sobie np. post od internetu, od telewizji, od plotkowania, od niepotrzebnego komentowania. Może post od telefonu komórkowego. Możliwości jest bardzo wiele. Rezygnuję z czegoś mojego, aby stać się lepszym dla innych. To doskonale widać także na przykładzie jałmużny. Robię coś dobrego nie dlatego, że to sprawia, że czuję się lepiej. Robię coś, bo ktoś inny potrzebuje mojej pomocy.

Była mowa o poście i jałmużnie. A co w takim razie z modlitwą?

Wielki Post to szansa na uporządkowanie swojej relacji z Jezusem. Modlitwa to jeden z aspektów pogłębiania naszego życia duchowego. Tutaj też niekoniecznie musimy dokładać sobie nowe nadzwyczajne formy. Warto przyłożyć się do tego, co staramy się robić na co dzień. Modlitwa osobista. Eucharystia, także w tygodniu. Dobrze przeżyta spowiedź. Udział w rekolekcjach parafialnych, w nabożeństwach Drogi Krzyżowej, Gorzkich Żali.

Z drugiej strony dla niektórych największym wyzwaniem będzie po prostu zatrzymać się i nic nie robić przed Bogiem.

Szczególnie kiedy nasze codzienne życie pełne jest hałasu i pośpiechu, kiedy na nic nie mamy czasu. Zachęcam, aby zatrzymać się w ciszy przed Najświętszym Sakramentem. Pomedytować codziennie Boże słowo. To taka konkretna inwestycja w siebie, która pomoże nam przygotować się we właściwy sposób na spotkanie z Jezusem.

Kiedy zatem nasz post ma szansę stać się naprawdę wielkim?

Idealnie byłoby, gdyby zewnętrznym praktykom pokutnym towarzyszyła nasza prawdziwa i autentyczna przemiana. Post będzie wielki, kiedy uda nam się zrobić choć mały krok ku Bogu i ku drugiemu człowiekowi. • tomasz.wojtal@gosc.pl

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.