Kazanie o ziemniakach

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 27/2019

publikacja 04.07.2019 00:00

– Czyście mówili co z ambony o Warszawie, która się buduje? Czyście mówili o kontraktacji trzody chlewnej? – wyrzucał śląskiemu księdzu w 1952 r. komunistyczny urzędnik z Zabrza. – A wy nic, w ogóle nic. Za co wy jecie ten chleb polski? – pytał.

Kazanie o ziemniakach PRZEMYSŁAW KUCHARCZAK / FOTO GOŚĆ

Dzisiaj trudno się nie uśmiechnąć, czytając relacje z niektórych rozmów, na które byli wzywani śląscy księża. Tymczasem w 1952 roku Michał Biela, kierownik referatu do spraw wyznań w Zabrzu, traktował swoje pytania do duchownych całkiem serio. Sam się nimi chwalił w sprawozdaniach dla przełożonych.

Innym razem ten sam urzędnik zaskoczył proboszcza parafii św. Anny w Zabrzu pytaniem: „A czyście mówili co o zbożu, ziemniakach, żeby oddawali państwu?”. Farorz tej miejskiej parafii uświadomił go wtedy: „Ja przecież nie mam w parafii rolników, sami robotnicy”.

Relacje komunistycznych władz ze śląskim Kościołem zostały opisane w książce „Relacje Kościół – państwo na Górnym Śląsku w latach 1945–1989. Konflikt ideologiczny”. Wydał ją katowicki Instytut Pamięci Narodowej (okładka na zdjęciu).

Groźny Sąd Ostateczny

Rozmowy komunistycznych urzędników z księżmi opisał tu w jednym z tekstów dr hab. Adam Dziurok z katowickiego IPN. Wspomniał np. o naciskach urzędników, żeby z okazji 60. urodzin komunistycznego prezydenta Bolesława Bieruta ksiądz powiedział w niedzielę na kazaniu kilka słów „o tem naszym włodarzu”.

Wspomina też o „Gościu Niedzielnym”, któremu cenzura skreślała szereg tekstów, choć redakcja pisała już wyłącznie o sprawach religijnych. „Na przykład artykuły opisujące takie prawdy wiary jak Sąd Ostateczny i zagadnienia związane ze śmiercią były odczytywane przez cenzurę jako niedozwolone szerzenie psychozy wojennej (»Zachęcacie ludzi do tego, by się pogodzili ze śmiercią, bo wtedy będzie im łatwiej pogodzić się z wojną«). Na pytanie księdza redaktora Jerzego Stroby, dlaczego usunięto cały rozdział artykułu mówiący o tym, że Bóg jest potrzebny, naczelnik nie odpowiedział wprost, tłumacząc tylko, że w tekście były fragmenty sprzeczne z nauką, a walka z nauką jest niedozwolona”.

Adam Dziurok opisuje też przypadki, gdy rozmowa, która miała zdyscyplinować księdza, przynosiła efekt... odwrotny. Na przykład p.o. prezydent Gliwic wdał się „w dysputę z inteligentnym księdzem na temat marksizmu, przyczym nie dorównał [mu] poziomem” – jak relacjonował w sprawozdaniu dla ministerstwa gen. Jerzy Ziętek.

Większy opór

Ks. dr Rafał Śpiewak napisał w tej książce o tekstach „Gościa Niedzielnego” w 1945 roku. Natomiast dr Łucja Marek z IPN – o miesięczniku Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli „Myśl Wolna”. Był on wydawany w Katowicach w latach 1958–1962.

Jest też tekst dr. Andrzeja Grajewskiego, naszego redakcyjnego kolegi, o śląskiej specyfice konfliktu państwo–Kościół w latach 1945–1989. Na Śląsku komuniści próbowali testować rozwiązania, które później planowali realizować gdzie indziej – na przykład wygnanie biskupów z diecezji katowickiej w 1952 roku.

Tutaj jednak również spotkali się z większym oporem niż gdzie indziej. Petycję w obronie religii w szkołach na wezwanie biskupa Adamskiego podpisało aż 100 tys. ludzi – choć był rok 1952, środek stalinowskiego terroru. Ten śląski opór pozostał władzom w pamięci.

Śląską specyfiką było też stanowcze rozliczenie „księży-patriotów”, czyli duchownych, którzy wbrew biskupowi poszli na współpracę z władzą. Kiedy śląscy biskupi po wygnaniu w 1956 r. wrócili do diecezji, „księża-patrioci” stracili swoje wysokie stanowiska. Andrzej Grajewski napisał, że to wyciągnięcie konsekwencji było dla ludzi Kościoła także niezłą lekcją na przyszłość.

W 1966 roku władze zatrzymały kopię obrazu jasnogórskiego, jadącego na peregrynację na Śląsk. W Katowicach ludzie modlili się więc przed pustymi ramami. Andrzej Grajewski napisał, że był to precedens, zastosowany później w całej Polsce.

Jedyne w swoim rodzaju było też odważne zaangażowanie śląskich biskupów w obronę praw pracowników. Biskup Herbert Bednorz pod koniec lat 70. w Piekarach ostro krytykował czterobrygadowy system pracy, który m.in. dezorganizował rodzinne świętowanie niedzieli. „Nie słyszałem, aby jakikolwiek biskup w Polsce w tym czasie protestował w związku z warunkami pracy czy też czasem przeznaczonym na odpoczynek” – napisał Andrzej Grajewski.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.