Mamy mistrzów!

Martyna Chodykin

publikacja 01.06.2019 11:00

- Wszyscy byli dobrzy, ale to my byliśmy najlepsi - mówią lektorzy z Mikołowa. Przed wyjazdem na mistrzostwa stwierdzili, że bez pucharu nie wracają domu. I choć na początku nie było łatwo, to dotrzymali słowa.

Mamy mistrzów! W skład zwycięskiej drużyny z parafii św. Wojciecha weszli: kapitan Artur Stachowicz, bramkarz Marcin Topór, Sebastian Glenc, Marcin Holewa, Michał Król, Radosław Nogal, Dominik Słomka i Michał Szafrański. Magdalena Gorożankin /Foto Gość

Przepustką na XIV Mistrzostwa Polski Liturgicznej Służby Ołtarza w Piłce Nożnej Halowej były diecezjalne eliminacje. Niestety drużyna z bazyliki św. Wojciecha miała pożegnać się z zawodami już na tym etapie. – Byliśmy chorzy, brakowało nam zawodników i odpadliśmy w ćwierćfinale - opowiada Artur Stachowicz. Młodzi zawodnicy się jednak nie poddali i walczyli o dziką kartę. – Otrzymaliśmy ją, bo w poprzednich latach na turnieju zdobywaliśmy wysokie, drugie i trzecie miejsca – stwierdza kapitan mikołowskiej drużyny.

Wiara nie tylko w sukces

Do Skierniewic zawodnicy pojechali już w pełnym, dziewięcioosobowym składzie. W kategorii lektorów starszych nie mieli sobie równych, a drogą do zwycięstwa było wygranie ośmiu meczy. W finale drużyna pokonała 2:0 ekipę z miejscowości Róża Wielka. –  Najtrudniejszym rywalem był dla nas Bełżec, z którym zmierzyliśmy się w półfinale. Mecz rozstrzygnęły dopiero rzuty karne – opowiadają piłkarze i dodają, że chłopaki z Bełżca, byli jedyną drużyną w całym turnieju, która nie straciła w regulaminowym czasie gry z nimi ani jednej bramki podczas pojedynku z nimi.

Lektorzy z bazyliki na mistrzostwa LSO pojechali już szósty raz. Na początku daleko było im do wygranej. – Pierwszy nasz turniej był w Radomiu, zajęliśmy wtedy 27. miejsce, ale już w następnym roku stanęliśmy na drugim stopniu podium – chwalą się sukcesami animatorzy.

Mistrzowie trenują sami i pół żartem pół serio mówią, że mentorem i fizjoterapeutom jest ich opiekun ks. Artur Sroga, z którym pojechali na zawody. Jaki jest więc sposób na osiągnięcie sukcesu? – Trzeba wierzyć w to, co się robi – stwierdzają nie ukrywając, że wspierała ich Matka Boża Mikołowska oraz patron parafii: święty Wojciech. – Wiara pomaga w sporcie, bo dzięki niej podnoszą się morale. Poza tym wiemy, że z pomocą Tego, który czuwa nad nami z góry, możemy osiągnąć więcej – podsumowuje jeden z piłkarzy. Zawodnicy opowiadając o wrażeniach z turnieju mówią, że z roku na rok poziom jest co raz wyższy. – Żeby wygrać trzeba się nie bać, grać swoje i wierzyć że jest się lepszym – zauważa Michał Król i dodaje, że przez cały turniej ksiądz Artur powtarzał: „oni są dobrzy, ale wy jesteście lepsi”. Cała drużyna jest mu wdzięczna za te okrzyki. Poza tym piłkarze jednym głosem mówią, że mecze wygrywa się atakiem, ale tytuł mistrza zdobywa się obroną. Dlatego wszyscy podkreślają rolę bramkarza Marcina Topora, który swoim stoickim spokojem miał destabilizować inne drużyny. Oprócz radości z pierwszego miejsca, zespół cieszy się także z tytułu najlepszego zawodnika turnieju, który trafił w ręce Dominika Słomki.

O typach ministrantów w związku z finałem Ligi mistrzów przeczytasz na następnej stronie

Priorytety

Lektorzy z mikołowskiej bazyliki oprócz tego, że grają w piłkę, to przede wszystkim angażują się w życie parafii. – Uważam, że bycie lektorem, to przygoda mojego życia. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci i mamy jasne priorytety – stwierdza Michał Król, który od sześciu lat jest w parafii animatorem ministrantów. Ich postawę docenia również ksiądz Artur. – Jestem z nich dumny, bo ich zaangażowanie w parafii owocuje także na innych płaszczyznach, na przykład w sporcie – stwierdza opiekun służby liturgicznej i cieszy się, że młodzi ludzie mają tak silną wiarę. Ksiądz Sroga dodaje jednak, że aby wszystko dobrze funkcjonowało potrzebny jest pewien rygor, bez którego ich wspólnota mogłaby się rozpaść. Twierdzi, że choć starsi ministranci na początku mieli co do pewnych zasad wątpliwości, to zrozumieli, że nie są one skierowane przeciwko nim. – Lektorzy nie mogą robić wszystkiego tak, jak chcą. Myślenie: „jestem animatorem, więc wszystko mi wolno” nie prowadzi do niczego dobrego – podkreśla duchowny i dodaje, że często powtarza starszym ministrantom, że mają być dla młodszych inspiracją i przykładem.

W ich wspólnocie ważną rolę odgrywa także formacja. – Bez modlitwy, to wszystko nie miałoby sensu – podkreśla ksiądz Artur, który co miesiąc zaprasza wszystkich ministrantów wraz z rodzicami na wspólne spotkanie. Ostatnim razem było ono Drogą Światła i dziękczynieniem za wygraną w turnieju. Nie zabrakło także świętowania zwycięstwa. Z tej okazji na stole pojawił się pyszny tort, który pokroili sami zawodnicy.

Komu puchary?

Animatorzy przywieźli z mistrzostw w Skierniewicach aż trzy puchary, ale jak sami mówią, jeden niestety jest przechodni, więc będą musieli się z nim rozstać. Ksiądz Artur dodaje, że na tych zawodach nie ma nagród rzeczowych i pieniężnych, więc tym bardziej cieszy go motywacja i determinacja zawodników.

Lektorzy z Mikołowa oprócz grania, kibicują także lokalnym drużynom. Pytani o ich ulubiony zespół odpowiadają z uśmiechem, że jest nim futsalowy klub Kamionka Mikołów. – T o wspaniała drużyna – podkreślają młodzi mężczyźni. Interesują się także światowym futbolem i z uwagą śledzą rozgrywki w Lidze Mistrzów. Jeden z meczów Ligi Mistrzów oglądali nawet w drodze powrotnej ze Skierniewic. – Przykro mi z powodu przegranej Barcelony, ale jeszcze bardziej boli porażka Ajaxu – stwierdza Michał Król. Której drużynie kibicują więc w finale? – Sercem jesteśmy za Tottenhamem, ale rozumem za Liverpoolem. Wygra drużyna Jurgena Kloppa – mówią jednym, choć jeszcze mocno zdartym po turnieju głosem.