Każdy może wziąć stąd kefir, bułkę, konserwę i książkę. Może też podobnymi produktami tutaj się podzielić. Przy kościele w Brzęczkowicach powstała Dobrodzielnia.
▲ – Ośmielcie się coś stąd zabrać – zachęca ks. Grzegorz Wita.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
W Polsce jest około 30 jadłodzielni. Kto kupił za dużo żywności, ten – zamiast wyrzucić – zostawia ją osobom, które akurat potrzebują jedzenia.
Ksiądz Grzegorz Wita, proboszcz u MB Bolesnej w Mysłowicach-Brzęczkowicach, zauważył, że większość jadłodzielni prowadzą ruchy, których motywacją jest ekologia i sprzeciw wobec marnowania jedzenia. To dobra motywacja – ale dlaczego by nie zrobić czegoś podobnego, motywowanego na pierwszym miejscu Ewangelią? Słowami Jezusa: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu”?
Prawdopodobnie najbliższa jadłodzielnia prowadzona przez Kościół działa w Zamościu. Tymczasem – wg ks. Wity – Kościół powinien dziś szukać nowych form pomagania przez Caritas.
Dostępne jest 26% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.