Chciałam być jak babcia

Aleksandra Pietryga

|

Gość Katowicki 9/2019

publikacja 28.02.2019 00:00

Jeśli ten region kojarzy wam się tylko z rubasznymi wicami o Masztalskim, poznajcie Śląsk w nowej, pięknej odsłonie.

Dominika Kierpiec-Kontny, czyli Śląsko Bajarka Dominika Kierpiec-Kontny, czyli Śląsko Bajarka
Tomasz Nessing

Downo, downo temu... – rozpoczyna opowieść śliczna dziewczyna w śląskim stroju. – Fest żech się znerwowała, że ten piykny nasz Śląsk cołki czos kojarzy się ino z krupniokami i szpetnym powietrzem! – Kojarzy się też z jakąś rubasznością i niską kulturą – mówi Dominika Kierpiec-Kontny, autorka audycji muzycznej i projektu „Młodo choby starka, czyli Śląsko Bajarka”. – To bardzo krzywdzące Ślązaków stereotypy. Pochodzi z Żor, z rodziny z tradycjami muzycznymi i artystycznymi. Jej mama jest plastyczką – malarką. Jeden z braci jest reżyserem teatralnym. Dominika ukończyła Akademię Muzyczną w Katowicach w klasie wiolonczeli. Zawsze pociągały ją muzyka, teatr. Występuje w Żorskim Teatrze Muzycznym, współpracuje z Teatrem Lalek Marka Żyły. Jest też niezwykle utalentowaną wokalistką. Ma piękną, oryginalną barwę głosu. Razem z mężem Rafałem, również muzykiem – kontrabasistą mają na swoim koncie liczne festiwale muzyczne i konkursy, które przyniosły im prestiżowe nagrody. Gościnnie występowali na płytach znanych wykonawców, takich jak Justyna Steczkowska, Beata Bednarz czy Adam Oleś, a obecnie mają swój własny zespół Sąstąd. Niedawno nagrali pierwszą płytę, która ukaże się jesienią tego roku.

Śląski emocjonalny

– W doma raczyj się nie godało – opowiada Dominika. – Czasem tata rzucił w rozmowie jakieś zapomniane śląskie słowo i miał ubaw po pachy, kiedy próbowałam domyślić się, o co chodzi. Gwary uczyła się od babci. – Babcia Zofia Łomozik to niezwykła kobieta – przyznaje. – Ślązaczka z Pawłowic, rasowa bajarka. Niesamowita osobowość. Podziwia ją cała rodzina. Choć skończyła już 80 lat, ciągle zaskakuje nas nowymi historiami, które wyciąga z zakamarków pamięci, a potem opowiada je z wdziękiem i humorem. Oczywiście w gwarze. Babcia jest pierwowzorem scenicznego image’u Dominiki. Młodo choby starka. – Zawsze chciałam być taka, jak ona. Posiadać mądrość życiową wynikająca z lat, a jednocześnie mieć takiego młodego ducha. W jej obecności nie odczuwa się tych lat. Babcia jest silnie przywiązana do tradycji, do Śląska, ale przede wszystkim do rodziny. To dzięki niej Śląsk kojarzy mi się tak pięknie, rodzinnie. – Śląska mowa jest nacechowana emocjami – uważa Dominika. – Słyszysz: „A kaj to idziesz?!” – i już jest w tym coś takiego, co cię zawraca w pół kroku – śmieje się. – Albo „Ty mój dziubeczku”. Tak miękko, tkliwie. Słychać w tym całą miłość. Gwara śląska jest językiem konkretnych relacji. W pewnym momencie folk stał się swojego rodzaju modą. Wydaje mi się, że nie da się być artystą autentycznie zaangażowanym w pielęgnowanie tradycji, promowanie regionalizmu, bez przeżycia konkretnych relacji. Moja pasja do Śląska też zrodziła się z relacji. Tak narodziła się Śląsko Bajarka. Projekt powstał, jak mówi Dominika, z „miszungu” trzech pasji, które w sobie łączy: muzycznej, plastycznej i teatralnej. Skierowany jest głównie do dzieci w przedszkolach, szkołach podstawowych, bo to jest przestrzeń, w której przede wszystkim trzeba wskrzeszać i pielęgnować tradycje regionalne. Podczas występu artystka przedstawia tradycje Górnego Śląska: pieśni i zwyczaje, obrzędy charakterystyczne dla danej pory roku. Zawsze towarzyszy jej wiolonczela, a czasem mąż Rafał. Zdarza się, że występują przed nieco starszą publicznością – mają swój program także dla emerytów. – To ciekawe doświadczenie – przyznają. – Sami pozwalamy się zaprosić do ich świata i wiele się uczymy.

Bez Boga ani do proga

Kto miał okazję widzieć Śląsko Bajarka w akcji, jest zauroczony jej zaangażowaniem, kontaktem z dziećmi, dopracowanym programem i kunsztem artystycznym. Widać, że świetnie się bawi tym, co robi; jest autentyczna, dlatego porywa za sobą dzieci. Maluchy patrzą jak urzeczone na energiczną panią w oryginalnym stroju; wchodzą z nią w relację. Niektóre po raz pierwszy w życiu widzą z bliska wiolonczelę, słuchają jej brzmienia, czasem mogą nawet dotknąć tego instrumentu. – Zawsze lubiłam pracować z dziećmi – przyznaje Dominika. – Są wdzięcznymi odbiorcami, choć bardzo wymagającymi. Zwracają uwagę na „jakość produktu”. Tysiąc razy powiedziały mi już, że w moim stroju brakuje korali. To prawda. Nie mogę ich nosić, bo przeszkadzają mi grać na wiolonczeli. Ale to pokazuje, jak wiele dzieci dostrzegają. O czym opowiada Śląsko Bajarka? – O wszystkim. O tradycjach, o zwyczajach, o historii. Bazą i szkieletem moich zajęć są pieśni. Wokół nich buduję opowieści. Najbardziej uniwersalne są bajki, które dzieci uwielbiają. Sama je układam. W nich można zawrzeć wszystko, co chcę przekazać. Skąd czerpie pomysły? – Z życia codziennego – odpowiada. – Z babcinych opowieści. I z medytacji słowa Bożego. To jest chyba dla mnie największe źródło inspiracji. Nigdzie indziej nie odkryłam takiej prawdy jak w Piśmie Świętym. Jest rusztowaniem mojego życia. Nie ucieka od treści religijnych. – Nasza kultura, nie tylko regionu, ale także ta na skalę kraju i Europy, jest na wskroś przesiąknięta chrześcijaństwem. I o tym musimy pamiętać, jeśli chcemy zachować swoją tożsamość – twierdzi Dominika. – To jest bardzo ważny element wszystkich projektów, którymi się zajmuję. Te treści są obecne nie tylko w tekstach moich piosenek, ale i podczas spotkań z dziećmi. Nie da się mówić o tradycjach regionalnych, o historii, pomijając te kwestie. Cała tradycja ludowa, wszystkie zwyczaje w domach zbudowane były kiedyś na kalendarzu liturgicznym. Opowiadam więc i o tym, i o świętych. Bo to było ważne na Śląsku. Ludzie opierali tu swoje życie, swoją pracę na Panu Bogu.

Nikodem dodał skrzydeł

Pytam, jaka jest prawdziwa Ślązaczka. Dominika nie zastanawia się długo. – Ślązaczka jest „łobrotno”. To znaczy jest pracowita i bierze sprawy w swoje ręce. Chce mieć życie „na glanc”, czyli najpierw musi być porobione wszystko, co należy. Potem można dopiero odpocząć. To uczy porządku. Nie tylko tego, żeby mieszkanie było wysprzątane, ale porządkuje życie, uczy dyscypliny. To śląskie wychowanie czasem jednak trochę przeszkadza w życiu. Jest w tym świecie śląskich kobiet jakaś presja, żeby sobie nie odpuszczać. Trzeba na to znaleźć złoty środek. – Kobiety na Śląsku są pełne dumy i godności. Mają hardego ducha, są robotne. Takie konkretne baby, charakterne – śmieje się Dominika. – Musiały być mocne, bo życie nie było łatwe, zwłaszcza w górniczych rodzinach. Mężowie ciężko pracowali fizycznie. Po robocie nie mieli już siły, żeby pomagać w domu. To kobiety musiały ogarnąć dom, kuchnię, dzieci. Ale znajdowały zawsze jeszcze czas i siły, żeby służyć pomocą innym. I choćby nie wiadomo co, to łobiod musioł być nawarzony. Zawsze czekoł na piecu. To była taka baza. To dawało też poczucie bezpieczeństwa mężowi, dzieciom, w ogóle ludziom wokół. Kiedy chodziłam w odwiedziny do moich koleżanek z klasy, poznawałam ich mamy. Otwarte, gościnne. Można było z nimi porozmawiać o wszystkim, pożartować. Zawsze jakieś wice, dowcipy miały w zanadrzu. Zawsze czymś poczęstowały. Zwykle tym, co same ugotowały, upiekły. Ślązaczki są szczodre. Nie spotkałam jeszcze takiej, „co by to nic ci nie dała”. Od ponad roku Dominika jest mamą. Syn Nikodem wywrócił jej świat do góry nogami i stał się największą z pasji i radości. – W tym czasie przychodziły mi do głowy najlepsze pomysły. Niesamowicie się rozwinęłam – wyznaje artystka. – Ten czas został mi podarowany przez Pana Boga. Przyniósł mi najwięcej energii życiowej, nagród, ciekawych spotkań, relacji. Teksty piosenek na płycie Sąstąd i wszystkie najpiękniejsze projekty powstały, kiedy miałam najmniej czasu; kiedy non stop nosiłam maleńkie dziecko; kiedy często po ludzku brakowało mi siły. Bóg mnie ociosał ze wszystkiego, co było zbędne. Miałam wrażenie, że On daje mi tylko tyle czasu, bym pisała o tym, co najważniejsze; była takim translatorem Jego słowa. Poprzez muzykę, teksty moich piosenek. Dzisiaj świat i media, zwłaszcza te skierowane do kobiet, krzyczą, że macierzyństwo to śmierć dla marzeń; że to koniec życia, kariery i rozwoju kobiety. A ja mam świadomość, że dopiero kiedy zostałam mamą, w pełni rozwinęłam skrzydła.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.