publikacja 14.02.2019 12:11
Strasznie został potraktowany przez rządzącą Polską sanację Wojciech Korfanty. Album wydany właśnie przez IPN pokazuje, jak wycinano go nawet ze zdjęć.
Okładka albumu IPN Fotoreprodukcja: Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Album „Wojciech Korfanty 1873-1939” przygotowali historycy z katowickiego oddziału IPN: Grzegorz Bębnik, Sebastian Rosenbaum i Mirosław Węcki. Jest tu ponad 60 stron tekstu na temat dyktatora III powstania śląskiego oraz mnóstwo poświęconych mu zdjęć.
Niektóre są fascynujące. Choćby to, zrobione w Piekarach Śląskich w 1933 roku. Okazją było świętowanie 250. rocznicy odwiedzin w sanktuarium króla Jana III Sobieskiego w czasie jego marszu na odsiecz Wiednia. Na trybunie honorowej widać biskupa katowickiego Stanisława Adamskiego, a także dwóch polityków: Wojciecha Korfantego i wojewodę śląskiego Michała Grażyńskiego.
Wycięty z kadru
Wojewoda demonstrował zaciekłą wrogość do Korfantego i nigdy by nie zaprosił Korfantego na trybunę honorową. To była jednak uroczystość kościelna, a śląski Kościół zaprosił, kogo chciał.
Najciekawsze jest jednak zamieszczone w albumie tuż obok to samo zdjęcie, przygotowane do druku w „Kurierze Codziennym”. Grafik wyrysował na nim kadr, który ma się ukazać w gazecie. Kadr jest tak zaznaczony, że wypada z niego... Wojciech Korfanty. W dodatku, jakby dla pewności, ktoś zamazał na fotografii jego twarz.
Fotografia z zaznaczonym kadrem - na następnej stronie.
Takich praktyk spodziewalibyśmy się raczej w Związku Sowieckim, a nie na Śląsku w dwudziestoleciu międzywojennym. A jednak... Zapewne redaktorzy „Kuriera” wycięli Korfantego z fotografii, żeby nie narażać się rządzącej wtedy sanacji.
Wilczur Moryc
Na niektórych fotografiach widać u stóp Wojciecha Korfantego jego psa, wilczura Moryca. Pies był tak wytresowany, że rzucał się do ataku po usłyszeniu hasła: "Heimattreuer". Doświadczył tego zastępca Korfantego w Polskim Komisariacie Plebiscytowym, socjalista Józef Biniszkiewicz. Moryc ugryzł go, poszczuty dla kawału przez Korfantego.
Album pokazuje Wojciecha Korfantego jako człowieka, który przyczynił się w największym stopniu do przyłączenia części Śląska do Polski. Nie robi jednak z niego świętego; przypomina, że potrafił też posługiwać się nieprawdą i manipulować opinią publiczną.
Najbardziej przejmującą częścią tekstu w albumie jest opis tego, jak strasznie potraktowała Korfantego rządząca w Polsce sanacja. Zadziorny Ślązak nie uniknął nawet brutalnych pobić w czasie uwięzienia w twierdzy brzeskiej.
Więcej - w papierowym Gościu Katowickim nr 7 na 17 lutego 2019 r.
Piekary Śl. w 1933 r., Wojciech Korfanty w jasnym garniturze na dalszym planie Fotografia z albumu IPN "Wojciech Korfanty 1873-1939" /Fotoreprodukcja: Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Zdjęcie przygotowane do druku w „Kurierze Codziennym”: Wojciech Korfanty z zamazaną twarzą i poza kadrem Fotografia z albumu IPN "Wojciech Korfanty 1873-1939" /Fotoreprodukcja: Przemysław Kucharczak /Foto Gość