W blasku rac

Mateusz Czajka

|

Gość Katowicki 33/2018

publikacja 16.08.2018 00:00

Dym, huk i ogień. W tym wszystkim konie i jeźdźcy. Mimo to opanowanie i spokój. Tak wygląda praca chorzowskiej policji konnej...

▲	Koń Smyczek i jego opiekun sierżant Przemysław Wiza. ▲ Koń Smyczek i jego opiekun sierżant Przemysław Wiza.
Roman Koszowski /Foto Gość

Łatwo nie jest. Półtora roku temu, podczas meczu Ruchu Chorzów z Górnikiem Łęczna, kibice wrzucili race na boisko i weszli na murawę. Wystarczyły cztery konie, a cała grupa się cofnęła. – Rosły koń i na nim jeździec. Już to oddziałuje psychologicznie na ewentualnych agresorów – mówi rzecznik chorzowskiej policji  asp. Sebastian Imiołczyk.  Trudno się z tym nie zgodzić. Konie policyjne mają minimum 1,65 m w kłębie. Sierżant sztabowy Przemysław Wiza został kiedyś obrzucony racami przez pseudokibiców. Mimo lekkich obrażeń koń się nie spłoszył. Jak ćwiczy się zwierzęta, aby w takich sytuacjach były poddane jeźdźcowi?

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.