Dla żony Domagoj opuścił słoneczny Dubrownik i zamieszkał w kraju chmurnym jak listopadowa mgła w Żelazowej Woli. - Jak południowiec pokocha, to na całego! - potwierdza Chorwat.
Domagoj i Kasia z synami w Chorwacji
Archiwum rodzinne
Domagoj Martić pochodzi z gorącej Dalmacji. Studiował w pięknym Dubrowniku, nie bez przyczyny nazywanym średniowieczną perłą Adriatyku. Kiedy jednak poznał Kasię, dziewczynę z Siemianowic Śląskich, był gotowy rzucić wszystko i zamieszkać nawet na końcu świata. Byle z nią.
Kasia w dzieciństwie podróżowała z rodzicami do byłej Jugosławii. Zafascynował ją ten kawałek świata.
- A ponieważ nauka języków obcych nigdy nie sprawiała mi problemów, postanowiłam studiować filologię chorwacką. I dobrze wybrałam - dodaje z uśmiechem.
Poznali się, kiedy dziewczyna po trzecim roku studiów przyjechała na stypendium do Chorwacji. Po raz pierwszy spotkali się w restauracji, gdzie Domagoj pracował jako kelner.
- Imałem się różnych prac - opowiada. - Pracowałem na budowie, w restauracji byłem kelnerem lub pomocnikiem kucharza, a w hotelu - masażystą. W Chorwacji student nie siedzi na garnuszku rodziców, sam musi na siebie zapracować.
To była prawdziwa eksplozja uczuć. I hektolitry wylanych łez, kiedy trzeba było się rozstać. W głowach młodych rodziło się pytanie: „Czy ta wakacyjna miłość ma szansę przetrwać?”.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.