Pięć ofiar i dwóch cudem ocalonych górników – to bilans tragicznego tąpnięcia na „Zofiówce” w Jastrzębiu.
18 maja. Pogrzeb Łukasza Szwedy, 29-letniego górnika, fana klubu GKS Jastrzębie.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Jastrzębska Spółka Węglowa podsumowała akcję ratowniczą. Tąpnięcie z 5 maja było największym w historii jastrzębskich kopalń. Miało 3,42 w skali Richtera.
Żyrandole chwiały się po mieszkaniach, jakby były zawieszone na statkach w czasie burzy na morzu. Z półek spadały przedmioty. To, co działo się na powierzchni, było jednak tylko dalekim echem wydarzeń 900 m pod ziemią.
Roboty strzałowe przygotowywało tam 11 górników. Tąpnięcie z wielką siłą rzuciło ich na strop i ocios, czyli ścianę chodnika. Spąg, czyli podłoże, wybrzuszył się w jednej chwili, zostawiając tylko około 70 cm prześwitu pod stropem. A pierwotnie ten chodnik miał 4,2 m wysokości.
Siedmiu górników nie wyjechało na powierzchnię.
Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.