Zofiówka: lustro wody opada

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 10.05.2018 13:22

Obniżyło się o 60 centymetrów. Ratownicy weszli w wodę po pas, ale na razie nie mogą przedostać się na drugą stronę zalanego wyrobiska.

Zofiówka: lustro wody opada Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, na konferencji prasowej w czwartek 10 maja Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Ratownikom, którzy szukają trzech zaginionych górników, zalewisko wciąż odcina dalszą drogę. Dopiero o poranku w czwartek 10 maja udało się uruchomić cały system pomp. Dzięki temu lustro wody opadło na razie o 60 cm.

Ratownicy poszerzyli też prześwit w chodniku przed podziemnym rozlewiskiem. Rozcięli część metalowych elementów, które utrudniały dotarcie w to miejsce.

Co z nurkami i dronem?

Sztab akcji ratowniczej nie zdecydował się skorzystać z pomocy płetwonurków, którzy przyjechali z KGHM Polska Miedź. Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, powiedział dziennikarzom, że wprowadzenie ich do akcji w wyrobisku, w którym tkwi tak wiele pogiętych, metalowych elementów, narażałoby w bardzo dużym stopniu ich życie.

Ratownicy nie mogą też na razie wprowadzić do akcji urządzenia, przywiezionego w środę do Jastrzębia przez marynarkę wojenną, rodzaju podwodnego drona. Jest to urządzenie elektryczne, a takich nie można stosować w atmosferze, gdzie stężenie metanu przekracza 2 procent. Gdyby to stężenie wzrosło powyżej 5 procent, iskrzenie urządzeń elektrycznych doprowadziłoby do wybuchu.

Wiertło nie trafiło

W tej chwili w miejscu, gdzie zaczyna się podziemne zalewisko, w powietrzu jest 3 procent metanu.

Z tego samego powodu nie można tam użyć pomp elektrycznych. Zalewisko o wielkości około 200 metrów sześciennych likwidują więc mniej od nich wydajne pompy na sprężone powietrze. - Wydaje się, że to będzie najszybsze i najbardziej efektywne działanie, które umożliwi zastępom przejście na drugą stronę chodnika - powiedział Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Prezes podzielił się z dziennikarzami jeszcze jedną niefortunną wiadomością. Zakończyło się wiercenie otworu, którym ratownicy chcieli podać w rejon za zalewiskiem tlen, a także spuścić tam kamerę i żywność dla zaginionych górników. Ten otwór miał mieć 98 metrów długości, tymczasem wiertło dotarło już do 106 metra. Oznacza to, że wiertło prawdopodobnie minęło chodnik. Specjaliści jeszcze to potwierdzają. Zapewne jednak wkrótce zacznie się wiercenie kolejnego otworu.

W nocy ze środy na czwartek w akcji wziął też udział pies tropiący. Wskazał dwa miejsca, w których mogą znajdować się ludzie. Więcej o udziale psa w tej akcji tutaj.