Zabierz syna w Tatry. Albo idź samemu. Czeka na ciebie kompania, która gwarantuje przygodę fizyczną i duchową.
Wyjazd ojca z synem to jedna z propozycji w ramach inicjatywy „Tatry po męsku”.
Andrzej Pałka
Czy można skutecznie połączyć w harmonijną całość rekolekcje i pasję chodzenia po górach? Czy taka hybryda jest w ogóle możliwa? To pytanie, które rodziło się od dłuższego czasu w głowie Mirka Banacha z Wodzisławia Śląskiego – zapalonego alpinisty, ale przede wszystkim wierzącego męża i ojca dwóch córek.
Na Matterhorn z różańcem
Pytanie z ogromną siłą powróciło, gdy w 2013 r. znajomy z Domowego Kościoła poprosił go – jako doświadczonego górołaza – o zorganizowanie kilkudniowej wycieczki w Tatry dla grupy kolegów. Mirek przyjął propozycję. Po pierwszym wyjeździe przyszedł czas na następny. Czymś, co wyróżniało te wycieczki, była wspólna modlitwa na szlaku. W ten bardzo naturalny sposób zrodził się pomysł na „Tatry po męsku”. Dzisiaj to kilka turnusów trzydniowych wyjazdów w Tatry – dla dorosłych mężczyzn, dla młodzieży męskiej i dla ojców z synami.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.