– Jestem tu bliżej Boga, a to ze względu na strach przed śmiercią, kalectwem, bólem, cierpieniem – mówił pod Nangą Tomasz Mackiewicz. Ukochaną przez siebie górę atakował aż siedem razy. Dlaczego? Posłuchajcie Ignacego Walentego Nendzy.
▲ Ignacy Walenty Nendza był przyjacielem jednego z najlepszych polskich himalaistów, Jerzego Kukuczki.
Roman Koszowski /Foto Gość
To pochodzący z Katowic przyjaciel Jerzego Kukuczki, taternik, grotołaz, trener alpinizmu oraz jeden z założycieli harcerskiego klubu taternickiego. Wspinał się m.in. w Tatrach, w Karpatach Rumuńskich, na Korsyce i w Alpach. Był też na wyprawach w Himalajach – na Lhotse i na Makalu.
Czarna krecha śmierci
– Góry to namiętność. Wszystkimi ludźmi, choć nie zdają sobie z tego sprawy, kieruje jakaś namiętność. Dla jednych jest to forsa, dla innych kobieta, kariera, a dla nas – góry – uśmiecha się 74-letni Ignacy Nendza. – Polacy mają ogromne tradycje, jeśli chodzi o ratownictwo górskie – mówi, wspominając niesamowitą akcję ratowniczą pod Nanga Parbat pochodzącego z Tychów Adama Bieleckiego i Denisa Urubko, Kazacha z polskim obywatelstwem. Przypomnijmy, że obaj uczestniczą teraz w polskiej narodowej wyprawie na K2.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.