Jak to tyn dziadek posłuchali

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 06/2018

publikacja 08.02.2018 00:00

O dziadku Ludwiku, który strasznie się oburzył, słysząc, że siostry z Goczałkowic przywiozły farorzowi „halba”, i o niezwykłym śnie babci Jadwigi – opowiada Teresa Urbańczyk z Jankowic Pszczyńskich, Ślązaczka Roku.

◄	Teresa przy fotografii przodków – Łucji i Ludwika Grzegorzków. ◄ Teresa przy fotografii przodków – Łucji i Ludwika Grzegorzków.
Przemysław Kucharczak

Tytuł Ślązaczki Roku zdobyła niecałe trzy miesiące temu w konkursie „Po naszymu, czyli po śląsku”. Wygrała opowieścią o 72-letniej lalce jej babci Łucji.

Odwiedziliśmy ją w Jankowicach Pszczyńskich. Na ścianie paradnej izby domu, który zbudowała z mężem Rafałem, naprzeciw wielkiego obrazu Jezusa Miłosiernego – wisi rozległe drzewo genealogiczne. Jest zbudowane ze zdjęć przodków Teresy i Rafała. I są tam też zdjęcia ich czterech córek: Bogusi, Ani, Weroniki i Gabrysi.

Afera halbowa

Wśród tych fotografii widać czarno-białe zdjęcie Ludwika Grzegorzka, dziadka Teresy, który zmarł w 2002 roku.

– W 1992 r, poprzedni proboszcz w Jankowicach, ks. Janyga, na początku niedzielnej Mszy św. godo: „Witomy w naszej parafii siostry z Goczałkowic. Przyjechały z opłatkami, te opłatki bydzie można potym nabyć. Ale siostry nie przyjechały z niczym. W zeszłym roku przywiozły stuła, a w tym roku alba – wspomina Teresa.

Co było dalej? – Dziadek przyjechali z kościoła do dom i od samych dźwiyrzy: „Pierucha kandego! Cóż te zakonnice to wyprowiajom! Halba farorzowi przywiozły! Przeca nasz farorz nie pije!” – mówi.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.