W niedzielę Zupa w Kato

Zupa w Kato

publikacja 17.11.2017 09:22

"Nie miłujmy słowem, ale czynem" - pisze papież Franciszek w orędziu na pierwszy Światowy Dzień Ubogich, który przypada na niedzielę 19 listopada. W Katowicach można odpowiedzieć na jego zachętę, gotując zupę dla potrzebujących.

W niedzielę Zupa w Kato Kolejna okazja do wspólnego gotowania zupy będzie w najbliższą niedzielę od 15.00 Zupa w Kato

– To okazja, by w codziennym biegu dostrzec ubogich i bezdomnych, którzy są ludźmi tak samo jak my i należy się im szacunek – mówi Aleksandra Jańdziak z „Zupy w Kato”.

W najbliższą niedzielę przy zupie będzie można w Katowicach uczcić pierwszy Światowy Dzień Ubogich. Ustanowił go papież Franciszek, który chce, by Kościół obchodził go co roku. „Nie miłujmy słowem, ale czynem” – podkreślił Franciszek w swoim przesłaniu na to święto, przywołując 1 List św. Jana.

Najpierw Msza, potem gotowanie

Czynem tym może być gotowanie zupy i dzielenie się nią w ramach akcji „Zupa w Kato”. Została ona zainaugurowana w Katowicach 7 listopada, a inspirację stanowi dla niej „Zupa na Plantach”, która od roku z sukcesem rozwija się w Krakowie i rozlewa się na kolejne miasta w Polsce. Każdy może pojawić się 19 listopada w katowickim Klubie Wysoki Zamek (ul. Gliwicka 96a), ugotować zupę i podzielić się nią z innymi.

Gotowanie rozpocznie się o 15.00, po jego zakończeniu zupa zostanie dostarczona na plac Przyjaciół z Miszkolca przy ul. Sokolskiej w Katowicach, gdzie będzie można zjeść ją razem z wszystkimi chętnymi na ciepły posiłek. Wcześniej wszyscy zainteresowani mogą w Klubie Wysoki Zamek wziąć udział we Mszy Świętej, która rozpocznie się o 14.00.

– Zupa to przede wszystkim próba zbudowania wzajemnego zaufania, poczucia, że ubodzy i bezdomni są dla nas ważni. Bez oceniania. Bez mówienia, że mamy receptę na ich wszystkie problemy i wiemy lepiej, co jest dla nich właściwe. Niech wspólne jedzenie zupy i rozmowa przy niej będą pretekstem, żeby w dalszej perspektywie podjąć kolejne kroki, oczywiście w porumienieniu z osobami w potrzebie i za ich zgodą – mówi Aleksandra Jańdziak z „Zupy w Kato”.

Podczas niedawnej inauguracji akcji ok. 20 osób ugotowało 35 litrów zupy jarzynowej, którą podzieliło się z ok. 50 osobami. Wspólny posiłek był okazją do rozmów, poznania siebie nawzajem i umówienia się na kolejną zupę. Będzie ona gotowana w Katowicach co tydzień. – Było spontanicznie i od początku towarzyszyło nam przekonanie, że to ważna sprawa. Myślę, że „Zupa” stanie się przestrzenią, w której będą się spotykać różni ludzie. „Domni” i bezdomni, wierzący i niewierzący, bogaci i biedni, młodzi i starzy. Każdy nada tej inicjatywie jakiś kolor i zostawi w niej część siebie. Taka mieszanka osobowości, doświadczeń, innego spojrzenia jest dowodem na to, że można się pięknie różnić i wspólnie działać – tłumaczy A. Jańdziak.

Ubodzy nauczyciele

 „[…] Jesteśmy wezwani do wyciągnięcia ręki do biednych, do spotkania się z nimi, popatrzenia im w oczy, przytulenia, aby poczuli ciepło miłości, która przełamuje krąg samotności. Ich ręka wyciągnięta w naszą stronę jest również zaproszeniem do wyjścia z naszych pewności i wygód i do rozpoznania wartości, którą ubóstwo ma samo w sobie” – pisze papież Franciszek w swoim orędziu na Światowy Dzień Ubogich.

Z jego słowami współgrają słowa organizatorów „Zupy w Kato” o ubogich. – Może mają materialnie mniej niż my i gorzej radzą sobie z niektórymi sytuacjami, ale tak naprawdę są tacy sami jak my. Mają uczucia, emocje, śmieją się i wzruszają. Myślę, że są dla nas nauczycielami. Nauczycielami uwagi, przekraczania samych siebie. Sens jest w drugim człowieku, w obecności i w dawaniu. Chciałabym, żebyśmy stali się znajomymi, którym mówimy przy spotkaniu: „Dzień dobry, jak się dzisiaj masz?” – uśmiecha się Aleksandra Jańdziak. Zauważa, że bardzo łatwo można wydawać opinie, oceniać innych i myśleć stereotypami. Trudniej jest o refleksję. – Życie na ulicy nie jest wyborem. Często są to bardzo dramatyczne historie, tragedie, skutki biedy dziedziczonej – podkreśla. 

Jedna z organizatorek „Zupy w Kato” wierzy, że można wyjść poza schematy. – Starajmy się być wyczuleni na drugiego człowieka. Życzyłabym nam wszystkim więcej wyrozumiałości, cierpliwości i czasem zwykłej rozmowy, na przykład kiedy ktoś poprosi nas o kilka groszy na ulicy, choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe – mówi.

Otwarcie się na drugiego człowieka może być prawdziwą rewolucją. Dla Aleksandry Jańdziak rozpoczęła się ona w Krakowie poprzez jej zaangażowanie w „Zupę na Plantach”. – Pojawiła się ona w moim życiu dość nieoczekiwanie, ale zrobiła mi w głowie spore zamieszanie. Bardzo liczę na pozytywne efekty „Zupy” także w Katowicach – zaznacza. Według niej mogą się one pojawić u wszystkich, którzy będą się gromadzić na placu przy ul. Sokolskiej nad miską zupy. – Najcenniejsze są spotkania i poznawanie swoich historii. Zarówno osób bezdomnych, jak i „domnych”. Potrzebujemy siebie nawzajem, a pomagając innym, może nawet bardziej pomagamy sobie. 

Franciszek poparłby „Zupę”?

Jak pokazuje przykład „Zupy na Plantach”, pomoc zapoczątkowana przy „Zupie” może się rozwinąć w różnych kierunkach. – To nie ma być spotkanie anonimowe, ale z konkretnym człowiekiem i jego problemami, które staramy się zrozumieć. Jeśli on poczuje się bezpieczny i szanowany, to rodzi się szansa na zrobienie kolejnego kroku w postaci np. poszukania mieszkania czy pomocy w zdobyciu pracy. Ale bez prawdziwej relacji nie będziemy w stanie realnie pomóc – powiedział dla KAI Piotr Żyłka, jeden z pomysłodawców „Zupy na Plantach”.

Nadziei na skuteczne wsparcie wykraczające poza zaspokojenie głodu nie brakuje w Katowicach. – Na razie musimy rozeznać sytuację i potrzeby ludzi, których spotkamy – mówi Marta Pałasz z „Zupy w Kato”. – Od początku rozumiemy „Zupę” jako przestrzeń spotkania. Jej celem nie jest tylko nakarmienie głodnych, ale przede wszystkim samo spotkanie bez robienia podziałów – dodaje.

Dla organizatorów „Zupy w Kato” bardzo istotne było znalezienie odpowiedniego miejsca, w którym będzie można się gromadzić przy zupie. Spotkali się oni z dużą przychylnością władz Katowic w tej kwestii. – Pomysłów było kilka. Ostatecznie wybór padł na plac przy ulicy Sokolskiej, czyli plac Przyjaciół z Miszkolca. Chcieliśmy, żeby było to miejsce, gdzie jest przestrzeń do spotkania, rozmowy, spokojnego zjedzenia zupy, spędzenia razem czasu. Plac ten jest też miejscem, gdzie można spotkać bezdomnych, podobnie jak w pobliskich okolicach Supersamu i dworca PKS. Istotne jest również to, że jest to lokalizacja bliska centrum miasta – wyjaśnia A. Jańdziak.

Po najbliższej niedzieli zupa będzie powstawała w Katowicach co czwartek (począwszy od 23 listopada) w Klubie Wysoki Zamek, a następnie rozlewana na placu przy ulicy Sokolskiej. Wiara, że pozytywnie wpłynie ona na mieszkańców Katowic, jest duża.

– Niech „Zupa w Kato” będzie okazją do tego, żeby w codziennym biegu dostrzec ubogich i bezdomnych, którzy są ludźmi tak samo jak my i należy się im szacunek – dzieli się swoimi nadziejami Aleksandra Jańdziak. Są one bliskie przesłaniu Ojca Świętego na pierwszy Światowy Dzień Ubogich. „W tę właśnie niedzielę poświęconą ubogim, jeśli w naszej okolicy żyją biedni, którzy potrzebują pomocy i opieki, zbliżmy się do nich: niech to będzie odpowiednia chwila na spotkanie Boga, którego szukamy” – napisał papież Franciszek. Gdyby tylko wiedział, być może i on chciałby się pojawić w Katowicach, żeby podzielić się z innymi zupą?