Srebrna kopalnia

Adam Śliwa

publikacja 24.09.2017 11:45

Zabytkowa kopalnia srebra, cynku i ołowiu trafiła na listę światowego dziedzictwa UNESCO. A wszystko zaczęło się od błyszczącego kamienia na polu chłopa Rybki.

Srebrna kopalnia

80 lat po bitwie pod Grunwaldem Jan Rybka orał swoje pole. Zawadził o skałę i już miał ją odrzucić na bok, gdy ta zabłyszczała w słońcu. W ciągu kilku lat okoliczne pola zaroiły się od kopaczy wydobywających cenną rudę ołowiu i nie mniej cenne srebro. Przy dźwięku łopat i kilofów rodziły się Tarnowskie Góry.

Wszędzie woda

W XVIII wieku powstała kopalnia, a gąszcz jej korytarzy to 150 km. Ale spokojnie, do zwiedzania jest 1 proc. chodników, czyli 1740 metrów. Wkładamy kaski na głowy i stajemy przed... Aniołem. Tak nazywa się szyb, którym windą pomkniemy 40 metrów w dół. Drzwi się rozsuwają i po górniczym powitaniu „Szczęść Boże” ruszamy pogrążonym w mroku chodnikiem.

Wszędzie słychać i czuć wodę. W powietrzu jest jej ponad 90 proc. Kapie ze ścian, chlupocze pod nogami. Gdyby nie pompy i sztolnie, zalałaby całą kopalnię.

Paradoksalnie ta woda była błogosławieństwem dla miasta, i a do wpisania na listę światowego dziedzictwa UNESCO się przyczyniła. Czysta, przefiltrowana przez dolomitowe skały woda sztolniami odwadniającymi płynęła na zewnątrz, zasilając miejski wodociąg. Cały system gospodarowania podziemnymi wodami jest unikalny, co było atutem przy wpisie na listę. Najsłynniejsza jest oczywiście Sztolnia Czarnego Pstrąga, po której można płynąć całą rodziną łódkami. – Naprawdę pływają w niej pstrągi, choć nie czarne – śmieje się przewodnik po kopalni, Paweł Draus. Nazwa wzięła się z... braku światła. W ciemnym korytarzu ryby wydawały się czarne. Dopiero po wyłowieniu okazywały się klasycznymi srebrnymi pstrągami, ale atrakcyjna nazwa została.

Kask na głowę!

Chodnik staje się coraz niższy. Co chwila słychać uderzenia kasków o strop. Trzeba się mocniej pochylić. Widać, że kaski nie są tylko do ozdoby, a dzięki nim zamiast złości i bólu głowy każdy trzask kwitowany jest śmiechem całej grupy. Dzieci mają łatwiej, ponieważ nie muszą się schylać.

Po chwili dochodzimy do zalanego chodnika. Nie jest głęboko, ale woda jest lodowato zimna. Na szczęście czekają już wąskie łódki. Podekscytowane są zwłaszcza dzieci, ale i dorośli z zainteresowaniem oglądają migocący od wody tunel. Łódki łagodnie kolebią się, wszędzie słychać plusk wody, a przed dziobem widać tylko ciemny korytarz.

Po dotarciu do przystani dochodzimy do szybu wydobywczego „Szczęść Boże”. Tu urobek był wyciągany na powierzchnię. Zanim jednak trafił do windy, był pchany w małych wagonikach przez najmłodszych, 15-, 16-letnich górników. Konie pod ziemią w Tarnowskich Górach nie pracowały.

Po awansie praca kopaczy wcale nie stawała się lżejsza. Pracowano często na kolanach lub leżąc przez 12 godzin na dobę. W soboty szychta trwała „tylko” 10 godzin. Gwarkowie bardzo dobrze zarabiali, ale ciężka praca, wysoka wilgotność i szkodliwy ołów wycieńczały organizm. Dożywali średnio 35 lat.

Jest żyła

Z lewej strony ciemna komora. Mrok rozświetlają tylko niewielkie ogniki lamp. W kopalni nigdy nie było metanu, więc można było używać otwartego ognia, ale także bez przesady. Ogień zużywa cenny tlen. – My możemy skorzystać z dobrodziejstw elektryczności – mówi przewodnik i zapala światła. Widać figury gwarków, czyli górników, którzy mieli pozwolenie na wydobywanie kruszcu.

Z głośników słychać stuk kilofa o skałę i nic więcej. Żadnych rozmów czy śmiechów. Górnicy pracując, pilnie nasłuchiwali, czy nie „śpiewa” drewno z obudowy. Skrzypienie oznaczało zbliżający się zawał i biada temu, kto nie ucieknie na czas.

Nagle słychać z głośników krzyk radości. Gwarek natrafił na żyłę. Teraz będzie sam mógł wydobyć cały skarb i przekazać właścicielowi kopalni. Ile wykopie, tyle zarobi.

Srebrna kopalnia  

Mimo że kopalnię zamknięto w 1913 roku z powodu wyczerpania złoża, to wprawny obserwator zauważy migocące wciąż żyły na ścianach. Aż chciałoby się zdrapać srebro i przetopić na pierścionek. Niestety w piekarniku to się nie uda. Aby z galeny, czyli rudy ołowiu występującej na Śląsku wytopić ołów, potrzeba temperatury 327,4 st. Celsjusza, ale żeby z tej rudy wydobyć cenne srebro, potrzeba już 961,78 st. Celsjusza.

Pozostaje więc tylko jubiler. Mimo to także w sklepie można trafić na polskie srebro. Polska jest największym w Europie producentem tego błyszczącego kruszcu. Wydobywa się go razem z miedzią w kopalniach na Dolnym Śląsku.

Dobra opiekunka

Powoli zbliżamy się z powrotem do windy. Po drodze jeszcze jedno ważne dla każdego górnika miejsce. W niszy wykutej w skale stoi niewielka figura świętej Barbary. To tu zaczynano każdy dzień, prosząc Barbórkę o szczęśliwy powrót do domu. Turystom w kopalni nic nie grozi, ale o potrzebie Bożej Opatrzności przypomina komora, w której nastąpił zawał. Ogromne kawały stropu leżą na ziemi. Gdy spadały, zmiażdżyły drewniane podpory jak zapałki. Na szczęście tu żadnemu gwarkowi nic się nie stało.

Słychać już podwójny dzwonek windy. Po kilku sekundach znów jest jasno i bardzo ciepło. Dla rozgrzania się po wizycie w kopalni można pospacerować jeszcze po skansenie maszyn parowych z wielkim drogowym walcem z lat 20. Dla zmęczonych jeździ tam też minipociąg.

Srebrna kopalnia  

Polskie obiekty na liście światowego dziedzictwa UNESCO:

1. Kopalnia rud srebra, cynku i ołowiu wraz z systemem gospodarowania wodami podziemnymi w Tarnowskich Górach.

2. Stare Miasto w Krakowie.

3. Królewskie kopalnie soli w Wieliczce i Bochni.

4. Obóz koncentracyjny Auschwitz Birkenau jako symbol okrucieństwa w XX wieku.

5. Stare miasto w Warszawie; mimo strasznych zniszczeń w czasie wojny jest na liście dzięki odbudowie przez całe społeczeństwo.

6. Puszcza Białowieska.

7. Park Mużakowski na granicy Polski i Niemiec jest najlepszym osiągnięciem europejskiej sztuki ogrodowej.

8. Stare Miasto w Zamościu.

9. Średniowieczny zespół miejski Torunia.

10. Krzyżacki zamek w Malborku.

11. Kościoły Pokoju w Jaworze i Świdniku.

12. Zespół budynków Kalwarii Zebrzydowskiej

13. Drewniane kościoły południowej Małopolski – Binarowa, Blizne, Dębno, Haczów, Lipnica Murowana i Sękowa.

14. Drewniane cerkwie w polskim i ukraińskim regionie Karpat.

15. Hala Stulecia z Wrocławia jako przełomowa budowla zbudowana z żelazobetonu.