Wszystkie drogi prowadzą do....

Sylwia Jankowska

publikacja 01.09.2017 14:45

Lot z Katowic do Rzymu trwa ok. dwóch godzin. Ale oni wybrali rower. I nie żałują.

I oto cel podróży. Jest  Rzym. Jest radość. I oto cel podróży. Jest Rzym. Jest radość.
Archiwum grupy

W drugą niedzielę sierpnia grupa 18 odważnych wsiadła na rowery, by pedałować ile sił w nogach. Ich celem był Rzym.

– Pierwsze dni były cięższe niż się spodziewaliśmy – mówi ks. Dawid Sładek, organizator całej wyprawy. – Nie sądziliśmy, że będzie aż tyle górek – dodał. Nie poddali się jednak.

Zaledwie w pięć dni pokonali dystans z Polski przez czeską Pragę aż do Bawarii, gdzie w Marktl zwiedzili dom rodzinny Benedykta XVI. Zwiedzili tam kościół, w którym Joseph Ratzinger został ochrzczony

Co po drodze? Ciągłe naprawy rowerów, kąpiel pod "szlauchem" z zimną wodą, spanie w salkach, ogrodzie należącym do Urzędu Miasta. Był też czas na przyjemności, m.in. bawarski festyn i kolacja, podczas której królowała włoska pizza.

Wyjazd wymagał wiele wysiłku. Zwłaszcza wtedy, gdy podjazdy były strome lub pogoda nie dopisywała i cały dzień lało jak z cebra. Albo gdy „Włóczykoła” nie mogli znaleźć noclegu, ani miejsca, w którym mogliby się wysuszyć. Ale wtedy Boża Opatrzność wskazała im klasztor Franciszkanów. Tam przenocowali. A potem była Padwa, Asyż. Nie zabrakło też czasu na relaks i kąpiel w Adriatyku.

Na plac Św. Piotra rowerami wjechać nie wolno. Ale im się udało. Uczestniczyli w modlitwie południowej „Anioł Pański”, którą poprowadził Franciszek. Zwiedzili Muzea Watykańskie, kaplicę Sykstyńską, fontannę Czterech Rzek, Panteon, fontannę di Trevi, a także plac Hiszpański.