Lekcja od Mamy

Przemysław Kucharczak ks. Rafał Skitek

|

Gość Katowicki 34/2017

publikacja 24.08.2017 00:00

Kilkadziesiąt tysięcy kobiet dotarło 20 sierpnia do Piekar pomimo uciążliwego deszczu. Niektóre jechały na rowerach nawet po 70 km, np. z Rydułtów za Rybnikiem!

Nawet niesprzyjająca aura nie była w stanie zepsuć radosnego nastroju pątniczek. Nawet niesprzyjająca aura nie była w stanie zepsuć radosnego nastroju pątniczek.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Ubrane w peleryny, przyjechały stamtąd na rowerach Dorota Mikołasek z 15-letnią córką Natalką oraz z mamą Grażyną. Za ich bohaterską trójką podążała tym samym szlakiem w strugach deszczu rowerowa pielgrzymka sześciu kolejnych kobiet. Panie docierały też do Matki Bożej Piekarskiej w licznych pielgrzymkach pieszych, samochodami i autokarami.

Joanna dziękuje za cud

Deszcz trwał do końca Mszy Świętej na piekarskim wzgórzu. – Siostrom klauzurowym, zwłaszcza karmelitankom z Katowic i Tarnowa oraz wizytkom z Rybnika, Bóg zapłać za „omodlenie” dzisiejszej pielgrzymki i jej duchowe wspieranie. Po pielgrzymce napiszę do nich i zatelefonuję, i poproszę, żeby w przyszłości pomodliły się bardziej precyzyjnie. Chodzi o tę pogodę. Żeby jednak na pielgrzymkach zawsze nam świeciło słońce. Nie tylko w sercu – mówił abp Wiktor Skworc, a kilkadziesiąt tysięcy kobiet śmiało się i klaskało.

W bardzo wzruszający sposób przywitała Matkę Bożą w imieniu uczestniczek pielgrzymki Joanna Bątkiewicz-Brożek z Katowic, mężatka, matka dwóch córek i synka.

Stanęła przed obrazem Matki Bożej Piekarskiej i wyznała, że jej rodzice nie mogli mieć dzieci. Lekarze byli bezsilni. Po ośmiu latach małżeństwa mama Joanny wręcz przymusiła swego męża do wspólnej pielgrzymki do Matki Bożej, przed Jej cudowny wizerunek w Częstochowie. – Urodziłam się niespełna rok później. Maryjo, cieszę się, że dziś, tu, na piekarskim wzgórzu, mogę dziękować Ci za ten cud i za dar życia. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a najlepsza droga do Niego wiedzie przez Maryję. To lekcja, jaką dała mi moja mama – powiedziała.

Dzieci toną w sieci

Arcybiskup Wiktor Skworc, witając uczestniczki pielgrzymki, mówił o nowych trudnościach, których doświadczają dzisiaj rodzice w wychowaniu dzieci. – Media elektroniczne, internet to wielkie dobrodziejstwo i jednocześnie wielkie zagrożenie. Laptopy, komórki, smartfony to przedmioty pożądane przez młodych, ale też przedmioty, przez które coraz młodsze dzieci wpadają w uzależnienia – zaznaczył.

I doprecyzował: – Świat wirtualny zbyt często prowadzi do buntu lub izolacji od bezpośrednich relacji społecznych, często prowadzi do depresji, do arogancji czy agresji, która nie liczy się z nikim i z niczym. Ostatnio media alarmowały: „Nasze dzieci toną w sieci”. Potrzebne jest roztropne i odpowiedzialne wychowywanie do korzystania z nowoczesnych technologii, uczenie umiejętności wyboru. Nie chodzi o to, by z tymi środkami walczyć, ale o to, by uczyć odpowiedzialnie z nich korzystać. To zadanie domu i szkoły! – mówił.

Arcybiskup podpowiedział też rozwiązanie, które pomaga w dużym stopniu ochronić dzieci przed tymi zagrożeniami. – Właściwą terapią, zabezpieczającą przed uzależnieniem od internetu, jest odkrywanie i przeżywanie na nowo piękna osobistych spotkań i rozmów rodzinnych, poznawanie historii rodziny – do tego zachęcał młodzież papież Franciszek. Tych spotkań i rozmów technika i technologia nie są w stanie zastąpić! – podkreślił.

Była mowa o epidemii nowotworów, w tym u młodych. Arcybiskup zwracał uwagę, że sytuację może poprawić profilaktyka i troska o zdrowy styl życia. – Dzisiaj pali więcej kobiet niż mężczyzn – przypomniał i zachęcił do uwalniania się od nałogów, w tym właśnie od palenia papierosów.

Metropolita katowicki wspomniał o jeszcze jednym, dramatycznym problemie społecznym, którego dużą skalę widzą duszpasterze w parafiach. Chodzi o wpadanie wielu ludzi w spiralę zadłużenia. Nieraz są oni omamieni reklamą, że pożyczki „od ręki” są „za darmo”. Odsetki jednak trzeba spłacać, i to nieraz lichwiarskie.

– Mówię o tym, odnosząc do każdej z was prośbę, aby odkryć na nowo cnotę umiarkowania. Uwalnia ona od presji zakupów pod wpływem reklamy, od nadmiernej konsumpcji oraz prowadzi do unikania zadłużenia – dodał. I wezwał Ducha Świętego, żeby towarzyszył kobietom w rozeznawaniu także tych codziennych spraw. Podziękował też za ofiarność ich rodzin dla utrzymania Kościoła i za odpowiedzialność za niego.

Liczy na was

Kardynał Stanisław Ryłko w Piekarach przemawiał po raz pierwszy. Już przed przybyciem na kalwaryjskie wzgórze podkreślał związek między rzymską bazyliką Matki Bożej Większej – której od niedawna jest archiprezbiterem – a śląskim sanktuarium. Przemoczone, ale i wytrwałe pątniczki przekonywał, jak ważne jest to, by umieć spojrzeć Maryi w oczy. – Jej spojrzenie – tłumaczył pochodzący z Andrychowa kardynał – mówi więcej niż słowo i ma w sobie wielką moc.

Kaznodzieja zaznaczył, że świat, w którym żyjemy, czeka na nowy zasiew Ewangelii. Dlatego prosił pątniczki o zaangażowanie w ewangelizację. Także na peryferiach wiary. – Tutaj otwiera się wielkie pole działania, zwłaszcza dla kobiet (…). Chrystus bardzo liczy na wasz kobiecy wkład w dzieło ewangelizacji, tu, na tej ziemi – podkreślał. – Jesteście najważniejszymi świadkami Ewangelii dla swoich małżonków i dzieci – dodał.

Zauważył, że w dzisiejszym świecie toczy się batalia, którą nazwał procesem wielkiej anty-ewangelizacji wymierzonej przeciw Bogu i chrześcijaństwu. Podkreślił – za papieżem Benedyktem XVI – że obserwujemy dzisiaj kryzys Boga, który w konsekwencji prowadzi do kryzysu człowieczeństwa. Bez Boga człowiek łatwo staje się obiektem manipulacji ideologicznych, które „fałszują jego prawdziwą naturę, jego tożsamość jako kobiety i mężczyzny”. – Niszczą instytucje małżeństwa i rodziny, szerzą kulturę wrogą życiu i macierzyństwu – wyliczał dalej kardynał.

Dlatego zadaniem uczniów Chrystusa jest „obrona człowieka, obrona prawdy o człowieku”. – Jest to integralna część ewangelizacji. Dzisiaj Chrystus tego od nas oczekuje. To jest nasz obowiązek! – apelował kard. Ryłko.

Społeczeństwo bez serca?

Hierarcha zachęcał kobiety, by to właśnie one stanęły w pierwszej linii obrońców człowieka. – Dajcie świadectwo o jego godności. O jego wielkim powołaniu. Brońcie życia ludzkiego w każdej fazie jego rozwoju. Miejcie odwagę iść pod prąd dyktaturze narzucanych wam przez media wzorców kobiecości, małżeństwa i rodziny sprzecznych z Bożym planem. Dajcie się prowadzić Maryi w Jej szkole. Odkrywajcie ciągle na nowo autentyczne piękno i godność kobiecości – wołał z kalwaryjskiego wzgórza.

Jego słowa mocno współbrzmiały z treścią popołudniowego kazania bp. Marka Szkudły. Podczas maryjnych nieszporów przypomniał on nauczanie papieża Franciszka: „Matki są najsilniejszym antidotum na nasze skłonności indywidualistyczne i egoistyczne, na nasze zamknięcia i apatie. Społeczeństwo bez matek byłoby nie tylko społeczeństwem zimnym, ale społeczeństwem, które straciłoby serce, które utraciłoby »zmysł rodzinny«. Społeczeństwo bez matek byłoby społeczeństwem bez litości, zostawiłoby miejsce jedynie na wyrachowanie i spekulację. Ponieważ matki, nawet w najgorszych chwilach, potrafią być świadkami czułości, bezwarunkowego poświęcenia, siły nadziei”.

Biskup Szkudło podkreślił, że żyjemy w świecie, w którym nie umiemy budować międzyludzkich więzi i troszczyć się o wzajemne relacje. Ważniejsze stają się sukces i zysk. To wszystko zaś sprawia, że narasta poczucie osierocenia, wielkiej pustki i samotności. Dlatego – jak zauważył – „trzeba na nowo docenić matki i stworzyć im przestrzeń macierzyńskiego rozwoju”. – To do nich należy kształt przyszłości naszego narodu i świata, to od matek zależy, jakie będą pokolenia jutra. Ich sytuacja powinna być przedmiotem troski całego społeczeństwa – zaznaczył.

 

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.