Dachowce dają miód

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 33/2017

publikacja 17.08.2017 00:00

Ponad 20 tys. pszczół trafiło do... centrum Katowic. Sześć uli stanęło w sierpniu na dachu Wydziału Prawa UŚ.

Mgr Łukasz Nicewicz, mgr Agata Bednarek i pszczoły w Katowicach. Mgr Łukasz Nicewicz, mgr Agata Bednarek i pszczoły w Katowicach.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Jak pszczoły sobie poradzą wśród betonu? Jak nieboraczki zniosą spaliny, unoszące się nad tkwiącymi w korkach samochodami...? Otóż właśnie to będzie przedmiotem obserwacji.

Co ciekawe, to już druga pasieka w centrum Katowic. Pierwsza stoi od 2016 r. na dachu budynku Unileveru przy ul. Chorzowskiej.

Nektar pod muzeum

Na dachach gmachów największych miast świata pszczoły zaczynają już dzisiaj występować powszechnie, prawie jak gołębie lub koty... To efekt swoistej mody.

Setki uli można zobaczyć na dachach Nowego Jorku, Londynu, Toronto czy Johannesburga. W Polsce miejskie pasieki są już w centrum Warszawy, m.in. na dachu Pałacu Kultury, oraz w Krakowie, Lublinie, Toruniu, Poznaniu czy Wrocławiu.

Ustawienie uli na dachu Wydziału Prawa w Katowicach jest jednak czymś więcej niż wpisaniem się w modę: to przedsięwzięcie naukowe.

– Obserwujemy, że pszczoły dzisiaj giną, a ponadto istnieje światowy trend przenoszenia pszczół z terenów wiejskich do miast. Ciekawe, jak one znoszą te nowe, miejskie warunki. Chcemy to sprawdzić – wyjaśnia mgr Agata Bednarek z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŚ.

Brzęczenia pszczół na dachu Wydziału Prawa nie słychać: zagłusza go szum wiatru i buczenie urządzeń wentylacyjnych. Kiedy tam byliśmy, wokół uli kręcili się zaciekawieni dziennikarze, dla ochrony przed żądłami ubrani, mimo upału, w kompletne stroje pszczelarskie. Ta ochrona chyba jednak była im niepotrzebna, bo dzisiejsze pszczoły są bardzo łagodne – w przeciwieństwie do tych, które dominowały w polskich pasiekach przed 40 laty. To efekt selekcji, dokonanej przez hodowców pszczelich matek. Studenci prawa mogą więc być spokojni… Inna rzecz, że te łagodne i bardzo miodne pszczoły często nie najlepiej radzą sobie z chorobami.

O uniwersyteckie pszczoły troszczy się mgr Łukasz Nicewicz, doktorant UŚ, który pszczelarstwa nauczył się od własnego ojca. W zespole badawczym są też mgr Agata Bednarek i mgr Marta Sawadro.

Wbrew pozorom owadom nie powinno w katowickich parkach braknąć pyłku i nektaru do zbierania. Po drugiej stronie alei Roździeńskiego stoi też Muzeum Śląskie, a wokół niego mnóstwo roślin kwitnących od maja do października. Teraz kwitną tam kocimiętka, rozchodnik i mikołajek.

Pszczoła miejska

Pszczoły to fascynujące owady. – W latach 80. XX wieku Uniwersytet Śląski postanowił odpowiedzieć na pytanie, czy miód z Katowic będzie zawierał dużo metali ciężkich. Badania pokazały, że miód jest czysty! – mówi prof. Mirosław Nakonieczny, kierownik Katedry Fizjologii Zwierząt i Ekotoksykologii UŚ i opiekun projektu.

Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, czy miejskie zanieczyszczenia odbijają się na zdrowiu samych pszczół. W mieście jest przecież o wiele więcej metali ciężkich, azbestu oraz pyłów. Jedyny plus w stosunku do wsi jest taki, że w mieście pszczoły nie są narażone na kontakt z pestycydami.

Aby to zbadać, sześć identycznych uli, jak w centrum Katowic, stanęło jednocześnie na wsi za Krzepicami, na samym północnym skraju województwa śląskiego. To teren Jury, odległy od wielkiego przemysłu. Trafiły tam pszczoły tej samej rasy co w Katowicach. Naukowcy z UŚ dzięki temu będą mogli porównywać stan zdrowia pszczół miejskich i wiejskich.

Porównają m.in., jak długo żyją pszczoły w Katowicach i na Jurze. Przyjrzą się, ile potomstwa przychodzi na świat w jednym i drugim miejscu. Wreszcie w laboratorium w ruch pójdą mikroskopy i inny specjalistyczny sprzęt. Naukowcy będą identyfikować u pszczół m.in. białka szoku cieplnego. To białka, które organizm wytwarza w sytuacjach zagrożenia, żeby broniły komórek przed śmiercią.

Wbrew temu, co sugeruje nazwa, te białka pojawiają się w komórkach nie tylko wtedy, gdy zagrożeniem jest zbyt wysoka temperatura. – Każdy czynnik stresowy powoduje, że są one produkowane: także metale ciężkie, także węglowodory, a nawet głód – wyjaśnia prof. Nakonieczny.

Jeśli u pszczół w Katowicach poziom białek stresu cieplnego okaże się wyższy, niż u pszczół spod Krzepic, będzie to oznaczało, że w mieście oddziałuje na te owady jakiś stres. Śląscy naukowcy będą w stanie stwierdzić nawet, o jaki konkretnie stres chodzi – na przykład czy wywołują go metale ciężkie.

Naukowe badania nad pszczołami są potrzebne także dlatego, że dzisiaj te owady masowo giną. Zabijają je pasożyty o nazwie warroza czy bakterie zgnilca, które dotarły do Polski z innych części świata. Dotyka je też tajemnicze zjawisko masowego zamierania pszczół.

Przed kilkoma laty całe pasieki tracili m.in. pszczelarze z okolic Rybnika i Orzesza, gdzie po zimie straty dochodziły – według rozeznania dr. Wiesława Londzina – aż do 80 procent rojów. Masowo zamierały też wtedy pszczoły w powiecie pszczyńskim. Wywołało to na Śląsku szok, ponieważ w zwykłe zimy nie przeżywa tu najwyżej 10 procent pszczelich rodzin.

Znacznie gorzej jest w niektórych stanach USA czy w Kanadzie, gdzie pszczoły masowo padają na bardzo rozległych obszarach. – W niektórych rejonach Chin wymarło już praktycznie 100 procent populacji pszczół. Kwiaty muszą tam zapylać ludzie. To kraj, który może sobie na to pozwolić, ponieważ w Chinach jest bardzo niska stawka godzinowa – mówi mgr Łukasz Nicewicz. – Cały przemysł spożywczy jest uzależniony od pracy zapylaczy, wśród których największą rolę odgrywają pszczoły miodne. ONZ wartość pracy pszczół na skalę światową szacuje rocznie blisko 200 mld dolarów! – dodaje.

Naukowy program ma być realizowany co najmniej przez cztery lata. Badania ruszą w przyszłym roku, kiedy pszczoły w nowych ulach zadomowią się i rozmnożą. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za rok w każdym ulu powinno żyć po kilkadziesiąt tysięcy pszczół.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.