Jeżeli rodzinność jest istotną cechą Śląska, to także dlatego, że nadal dla wielu kobiet „jedynym zawodem” jest bycie matką i żoną.
Dziś kobiety nie tylko wychowują dzieci, ale także coraz częściej podejmują pracę zawodową.
Henryk Przondziono /Foto Gość
W tradycyjnych rodzinach robotniczych na Śląsku – najczęściej górniczych – kobiecie przypisywano zwykle trzy domeny: Kirche, Küche, Kinder (Kościół, kuchnia, dzieci). Jako wierne żony i kochające matki oddane całkowicie swojej rodzinie nie podejmowały pracy zarobkowej. Na co dzień to właśnie one, o wiele bardziej niż mężczyźni, troszczyły się o wychowanie dzieci, zajmowały się prowadzeniem gospodarstwa domowego – dostosowanego do rytmu pracy wielozmianowej męża – i dbały o ducha wiary w rodzinie. Mało?
Decyduje matka
Spójrzmy na chwilę wstecz. Niemal aż do II wojny światowej, a może i dłużej, górnicy na Górnym Śląsku stanowili specyficzną społeczność zespoloną silnymi więziami nie tylko zawodowymi. Często synowie podążali śladami ojca, rozpoczynając w młodym wieku pracę na dole. Kobieta pozostawała najczęściej w domu. Na Górnym Śląsku zmieniło się dziś wiele. Nie tylko w górnictwie. Żyjemy już w społeczeństwie postindustrialnym. Ale – chyba… – nie postchrześcijańskim. Między innymi dzięki kobietom.
Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.