Niemcy pukają do drzwi

ks. Rafał Skitek

|

Gość Katowicki 30/2017

publikacja 27.07.2017 00:00

– Tych, którzy przeżyli piekło gett i obozów koncentracyjnych, pytamy, czego im potrzeba do życia. Jeśli chcą, rozmawiamy z nimi o ich osobistej historii i bolesnych doświadczeniach wojny – mówi Wilburg Schneider ze Stowarzyszenia im. Maksymiliana Kolbego. W lipcu razem z mężem Peterem odwiedziła Śląsk.

O przetrzymywaniu Seweryny Podbiał w nazistowskich obozach zagłady informuje wytatuowany na przedramieniu numer. O przetrzymywaniu Seweryny Podbiał w nazistowskich obozach zagłady informuje wytatuowany na przedramieniu numer.
Zdjęcia Archiwum Stowarzyszenia im. Maksymiliana Kolbego

Jest maj 1964 roku. Do obozu koncentracyjnego w Auschwitz przyjeżdża grupa Niemców z pokojowego ruchu Pax Christi. Wśród nich są przedstawiciele Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich i 13 stowarzyszeń katolickich z RFN. To podróż pokutna. Od zakończenia II wojny światowej minęło niespełna 20 lat. Poczucie krzywdy po doznanym okrucieństwie jeszcze nie minęło. Na miejscu, w nazistowskim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau, spotykają się z byłymi więźniami. Nieludzkie warunki, w których przetrzymywano Polaków, poruszają ich serca. Postanawiają przeprowadzić zbiórkę na rzecz poszkodowanych w wojnie. Chcą pomóc. Na razie tyle.

Wewnętrzne przynaglenie

Wkrótce, bo już w 1973 roku, ze spotkania i podjętej akcji niemieckich katolików wyłania się działające do dziś Maximilian-Kolbe-Werk – Stowarzyszenie im. Maksymiliana Kolbego. Jego członkom przyświeca intencja tworzenia klimatu wzajemnego zrozumienia, pojednania i odrodzenia szacunku między narodami: polskim i niemieckim.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.