Pomnik Tragedii Górnośląskiej już w 2018 roku

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 23.05.2017 14:29

Stanie w Katowicach u wschodniego wejścia do Strefy Kultury, blisko Muzeum Śląskiego. Będzie doskonale widoczny z Alei Roździeńskiego.

Pomnik Tragedii Górnośląskiej już w 2018 roku Pomnik stanie na skarpie przy skrzyżowaniu alei Roździeńskiego i ulicy Dobrowolskiego w Katowicach, blisko Muzeum Śląskiego Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Urząd Miasta Katowice ogłosił właśnie konkurs na projekt pomnika Ofiar Deportacji Mieszkańców Górnego Śląska do Związku Sowieckiego w 1945 roku. Ma to być projekt rzeźbiarsko–architektoniczny. – Chcemy, żeby pomnik był gotowy na urodziny Katowic w 2018 roku – zapowiedział we wtorek 23 maja prezydent Katowic, Marcin Krupa.

Z inicjatywą budowy pomnika wyszli arcybiskup katowicki Wiktor Skworc oraz dyrektor katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, Andrzej Sznajder.

Zwieńczenie Strefy Kultury

Pomnik stanie tuż przy parku Boguckim, na skarpie górującej nad skrzyżowaniem Alei Roździeńskiego i ulicy Dobrowolskiego. Po drugiej stronie mieści się Muzeum Śląskie. – Pomnik będzie swoistym zwieńczeniem całej Strefy Kultury, która zaczyna się pomnikiem Powstańców Śląskich – mówi prezydent Marcin Krupa.

Wywózki Ślązaków do pracy na Wschodzie dotknęły na początku 1945 roku co najmniej 45 tys. ludzi. Sowieci wywozili zarówno Ślązaków, którzy czuli się Niemcami, jak i tych, którzy byli Polakami. Wśród deportowanych byli także śląscy żołnierze Armii Krajowej, a nawet Ślązacy ledwo co wyzwoleni z niemieckich obozów koncentracyjnych.

Tragedię przeżywały też ich żony i dzieci, często skazane na głód po wywózce jedynego żywiciela rodziny. Nieraz były też usuwane z mieszkań zakładowych. Około jedna trzecia wywiezionych zmarła na Wschodzie z powodu chorób, które atakowały wycieńczonych głodem i ciężką pracą Ślązaków.

Lampka dla deportowanych

Prezydent Marcin Krupa jako dobrego ducha tego przedsięwzięcia, który od dawna zabiegał o jego realizację, przedstawił katowickiego radnego PiS, Michała Lutego, w poprzedniej kadencji wiceprezydenta Katowic. Co ciekawe, Michał Luty nie jest rodowitym Ślązakiem, ale głęboko wrósł w Śląsk w ciągu 40 lat życia tutaj. – Wywiezieni i pomordowani ludzie z innych części Polski zostali upamiętnieni, np. ofiary Katynia mają mnóstwo pomników. Tymczasem o wywiezionych Ślązakach prawie nikt nie wie; nie ma też miejsca, gdzie można by im zaświecić lampkę. Myślę, że rodziny Ślązaków, których kości poniewierają się gdzieś po Donbasie czy innych częściach nieludzkiej, sowieckiej ziemi, na Wszystkich Świętych będą mogły tę lampkę zapalić właśnie tutaj – mówi.

Zdaniem Michała Lutego budowa pomnika ofiar wywózek Ślązaków na Wschód jest realizacją sprawiedliwości dziejowej i naszym moralnym obowiązkiem. – To jest jeden z trzech pomników, które już dawno powinny być na Śląsku wybudowane. Mam na myśli pomnik kardynała Hlonda, pomnik Sławika i Antalla i tych deportowanych na Wschód.

Dwa pierwsze wymienione przez niego pomniki stanęły w Katowicach w ostatnim czasie: pomnik Ślązaka Henryka Sławika i Węgra Józsefa Antalla, którzy w czasie wojny uratowali co najmniej 5 tys. Żydów, przed dwoma laty, oraz – w zeszłym roku – pomnik kardynała i prymasa Augusta Hlonda, pierwszego biskupa katowickiego.

Koszt budowy pomnika jest szacowany na 1,2 mln złotych. Wnioski o udział w konkursie można składać do 9 czerwca. Rozstrzygnięcie konkursu zaplanowano na listopad.