Mam żyć dla innych

publikacja 12.05.2017 00:09

Wózek jest duży i pewnie nielekki, ale pani Sylwia pcha go z zapałem, wręcz z miłością. Od tylu lat...robi to przecież dla siostry. Bo siostra jest moim powołaniem - mówi.

Mam żyć dla innych Pani Sylwia z panią Dorotą w Lourdes Henryk Przondziono /Foto Gość

Miała pięć lat, gdy na świat przyszła Dorota. Pewnie dokładnie wszystkiego nie pamięta, nie może pamiętać przeżyć rodziców, którym już po raz drugi urodziło się dziecko z rozszczepem kręgosłupa.

Co musieli czuć ci ludzie, którzy pamiętali przecież, że poprzednia dziewczynka przeżyła tylko 10 miesięcy. Stan Doroty był lepszy, ale operacja nie poszła zgodnie z zamierzeniami i dziewczyna od 52 lat jeździ na wózku inwalidzkim. Przyzwyczaiła się do tego, już nie pyta: dlaczego tak wygląda moje życie? Nie chciałaby, by było gorzej i głównie o to prosi Maryję.

Sylwia pamięta, że zawód pielęgniarki wybrała pod wpływem problemów zdrowotnych siostry. Gdzieś w głębi duszy czuła, że musi ten zawód wybrać, bo w przyszłości będzie pomagać siostrze. Miała swoje życie: dom, mąż, dwoje dzieci. 7 lat temu mąż Sylwii odszedł. Pokonał go nowotwór.

Chłopcy poszli na swoje. Ale ona nie układa sobie życia na nowo, bo wie, że to jej rolą jest przejąć opiekę nad Dorotą, kiedy nie będzie już mamy. Mama ma dziś 87 lat i nadal opiekuje się chorą córką, ale kiedyś.... pani Sylwia nie chce dziś o tym myśleć, nie dlatego, że dla niej jest problemem opieka nad siostrą. Chociaż pamięta, był czas, że pytała siebie, czy to ona musi odnaleźć się w tej roli. A może ktoś inny. Ale kto? Brat? Piotr ma 60 lat i jest oczywiście mężczyzną. "A mężczyzna, jak to mężczyzna nie zrobi wszystkiego jak kobieta" - kiwa głową Sylwia. Więc to my znów będziemy razem, jak w dzieciństwie.

Dwa lata temu Dorota obchodziła Abrahama. Co jej można było dać? Jaki prezent wybrać? A może Lourdes?

I rodzina poskładała pieniądze, mimo obaw solenizantki Sylwia wzięła Dorotę na urodziny do Maryi. Piękne to były urodziny, trwały kilka dni, wszyscy przynosili prezenty - dobre słowo, uśmiech, pomoc, modlitwę.

A Maryja dała najpiękniejszy, swoje błogosławieństwo i hojnie obsypała łaskami. Spodobało się Dorocie to świętowanie i teraz znów Sylwia dopchała wózek siostry do Massabelskiej groty.

To nic, że wczoraj padał deszcz, ale za to dziś, gdy szły szlakiem świętej Bernadetty świeciło pięknie słońce. Bernadetta najmniejsza z najmniejszych wybrana przez Maryję. A może Dorota też wybrana? - tak czasem sama myśli. A Sylwia? Też wybrana dla Doroty.

Więcej o II archidiecezjalnej pielgrzymce do Lourdes czytaj tutaj.