Maria zadzwoni w rocznicę Fatimy

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 09.05.2017 15:40

Zrabowany przez Niemców dzwon, który ma dokładnie 400 lat, wrócił do Leszczyn pod Rybnikiem. Stanął na specjalnym postumencie przed kościołem św. Andrzeja Boboli.

Maria zadzwoni w rocznicę Fatimy Rudolf Jonderko, Henryk Hrapiec i ks. Krzysztof Fulek przed odzyskanym przez Leszczyny dzwonem Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Odnalazł się w miejscowości Elze pod Hanowerem. Sześć lat temu tamtejsi parafianie opisali jego historię w broszurce i w internecie. Dodali nawet mapkę z Gliwicami, Rybnikiem i zaznaczonymi pomiędzy nimi Leszczynami.

Właśnie w sieci na tę informację natrafił mieszkaniec Czuchowa, leżącego w tej samej gminie Czerwionka-Leszczyny. Dał znać do sąsiedniej miejscowości, a wtedy rozpoczęła się procedura odzyskiwania dzwonu.

Parafianie w Elze byli bardzo zaskoczeni, że ktoś chce zwrotu „ich” instrumentu. Im też w czasie wojny dzwony zrabowały niemieckie władze. Instrument pochodzący z Leszczyn otrzymali w 1952 roku w ramach – jak sądzili – rekompensaty. Rada Parafialna jednogłośnie zgodziła się jednak oddać dzwon śląskiej parafii.

Ci z niemieckich parafian z Elze, którzy pochodzą ze Śląska, byli zwrotowi dzwonu przeciwni. – Trzeba ich zrozumieć. To są ludzie, którzy opuścili Śląsk w 1945 roku pod przymusem, a nie emigranci z lat 80. Ten dzwon był dla nich jedyną pamiątką po Śląsku – mówi ks. Krzysztof Fulek, proboszcz w Leszczynach.

Kiedy delegacja z Leszczyn w 2013 roku odwiedziła Elze, także przeciwnicy oddania dzwonu przychodzili się przywitać i byli bardzo serdeczni. Kilku urodziło się w nieodległych śląskich miastach – Gliwicach, Zabrzu, Bytomiu i Kędzierzynie.

Wszystko to są jednak miejscowości, które przed II wojną światową leżały po niemieckiej stronie granicy – i dlatego część ludności tam się wymieniła. Leszczyny natomiast wraz z całą ziemią rybnicką już przed wojną leżały w Polsce – więc ich mieszkańcy pozostali na miejscu.

Niemiecka parafia w Elze nie jest zamożna. W niedziele do kościoła przychodzi tylko około 90 osób, przede wszystkim starszych. Koszt sprowadzenia dzwonu – około 8 tys. euro – wzięła w całości na siebie strona polska. Trzeba było m.in. zapłacić za rozebranie części poszycia dachu wieży w Elze, żeby ten dzwon wyciągnąć.

Dwie trzecie potrzebnej kwoty pozyskało przez Fundację Kronenberga Stowarzyszenie Przyjaciół Leszczyn „Dzwon”. Jedną trzecią zgromadzili parafianie z Leszczyn. Ślązacy zwrócili też niemieckiej parafii pieniądze, które ta kilka lat temu wydała na czyszczenie dzwonu. Teraz, w Polsce, fachową renowację wykonała światowej sławy śląska firma Rduch. Dzięki niej zabytkowy instrument lśni.

Parafianinie przygotowali przed kościołem dla niego miejsce. Pan Henryk Hrapiec wzniósł murowany postument. Inżynier Rudolf Jonderko przygotował projekt i wykonał konstrukcję ze stali nierdzewnej, na której dzwon został zawieszony.

Dzwon z Leszczyn został odlany w 1617 r. w Ołomuńcu – w czasach, kiedy Śląsk wraz z Czechami należał jeszcze do imperium Habsburgów. Został na nim umieszczony napis w języku niemieckim: „Słowo Boże trwa na wieki 1617 Adam Schraub odlał mnie”. Ma 382 kg. Nosi imię „Maria”. Jest na nim też wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem.

– Kiedy przed czterema laty z mieszkańcami Leszczyn odwiedziliśmy Elze, w czasie rozmowy rzuciłem, że Jak Matka Boża będzie chciała i o to się postara, to ten poświęcony jej dzwon zadzwoni 13 maja 2017 roku. Czyli w setną rocznicę objawień fatimskich… – wspomina ks. Krzysztof Fulek. – Okazało się, że rzeczywiście, sprawy proceduralne trwały jeszcze trzy lata. Dzwon udało się przywieźć w zeszłym roku. Miejsce przed kościołem, w którym został teraz zawieszony, poświęcimy właśnie w sobotę 13 maja. Zapraszamy tego dnia o 11.00 na różaniec i nabożeństwo fatimskie do kościoła. Potem wyjdziemy na zewnątrz na „Regina Coeli”. O 12.00 dzwon „Maria” zadzwoni, oznajmiając jednocześnie setną rocznicę objawień fatimskich, z których pierwsze miało miejsce właśnie w południe – dodaje.

Powrót 400-letniego dzwonu do Leszczyn
goscPL serwis