Z dżungli na Śląsk

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 16/2017

publikacja 20.04.2017 00:00

– Tak nauczyciel się nie zachowuje – mówią ks. Grzegorzowi Kaputowi jego uczniowie z Ornontowic.

Ksiądz Grzegorz przed kościołem, gdzie jest wikarym Ksiądz Grzegorz przed kościołem, gdzie jest wikarym
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Komentują w ten sposób jego spontaniczność i to, że na przykład już z daleka macha im ręką. Czego innego można jednak spodziewać się po kimś, kto w zeszłym roku wrócił na Śląsk po 12 latach w Afryce?

Ksiądz Grzegorz Kaput jest dziś wikarym w Ornontowicach. Wcześniej pracował w miasteczku Namalundu w Zambii, ukrytym wśród gór w gęstej dżungli. Jego proboszczem do roku 2009 był ks. Wacław Stencel rodem z Gogołowej koło Jastrzębia-Zdroju. Później biskup powierzył parafię Miłosierdzia Bożego w Namalundu ks. Grzegorzowi, w której urząd proboszcza pełnił aż do wyjazdu z Zambii.

Pomimo zmiany funkcji na misji zostały te same Ślązoki – ks. Wacek i ks. Grzegorz. Oczywiste więc było, że językiem obowiązującym na ich „farze” jest ślonsko godka... Zwłaszcza że czasem przyjeżdżali im pomagać także inni Ślązacy, m.in. klerycy Wojtek i Bartek.

Ksiądz Grzegorz jeździł terenowym samochodem z kapłańską posługą do siedmiu stacji misyjnych, rozsianych po okolicznych wioskach.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.