Górny Śląsk to jedyne miejsce na świecie, gdzie prezenty w Wigilię przynosi powszechnie Dzieciątko, a nie aniołek, Mikołaj, Dziadek Mróz albo mikołajokrasnoludek. Skąd to się u nas wzięło?
Marek Szołtysek, „Śląskie Boże Narodzenie”, Wydawnictwo „Śląskie ABC”, ss. 96.
reprodukcja Przemysław Kucharczak /Foto Gość
To temat na książkę... No i właśnie taka powstała. Nazywa się „Śląskie Boże Narodzenie” i napisał ją Marek Szołtysek. Ten historyk i publicysta z Rybnika zachwyca się śląską tradycją i jej ciągłym zachowywaniem przez Ślązaków, ale też ostrzega. „Wierne trwanie przy tradycji nie jest łatwe, kiedy media pełne są warszawskich, amerykańskich i globalnych wzorców świętowania, które do śląskiego świętowania pasują jak wół do karety” – pisze.
W centrum nie choinka
I apeluje: „Dejcie pozor Ślązoki! Uwaga wszyscy na Śląsku! Proszę pilnować i strzec tradycji jak oka w głowie! Proszę z jednej strony trwać przy regionalnych tradycjach pomimo światowego bałaganu, jaki powstaje na okoliczność świąt, a z drugiej – nie zapominać, że te śląskie tradycje są dlatego tak cenne, ponieważ wyrażają istotę tego świętowania, czyli nowo narodzone Dzieciątko Jezus.
Dostępne jest 27% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.