Nasze śląskie kalkutki

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 38/2016

publikacja 15.09.2016 00:00

Są wśród nich śliczne, młode dziewczyny. Cały ich dobytek to łóżko i stojąca obok mała szafka we wspólnej sali. Siostry Misjonarki Miłości są w górnośląskiej aglomeracji od trzech dekad.

Siostry Misjonarki Miłości przy kościele Wniebowzięcia NMP na ul. Granicznej  w Katowicach. Siostry Misjonarki Miłości przy kościele Wniebowzięcia NMP na ul. Granicznej w Katowicach.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Tuż przed kanonizacją Matki Teresy z Kalkuty do katowickich Sióstr Misjonarek Miłości na Krasińskiego przyszedł pobity bezdomny, wypuszczony z izby wytrzeźwień. Widać było, że jest w złym stanie. Tacy ludzie mają problemy nawet z przyjęciem do szpitala, bo nie są ubezpieczeni. Siostry zaprosiły go do domu. Upadł pod prysznicem. Dostał nowe, czyste ubranie, bo stare do niczego się nie nadawało. Wychodzący z bezdomności mężczyźni, który pomagają tutaj siostrom, ostrzygli mu włosy maszynką, bo miał wszy. – Coś zjadł i poszedł się położyć, bo chciał odpocząć. O jedenastej w nocy jeszcze chrapał – relacjonuje Grzegorz Guzy, który sam jest bezdomnym uratowanym przez siostry. Kiedy pan Grzegorz chciał o siódmej rano obudzić biednego na śniadanie, ten był już zimny. Umarł w czystej pościeli. Jak człowiek.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.