Bracia Czesi, dziękujemy!

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 28.08.2016 09:33

To nasi sąsiedzi z południa nieśli nam Dobrą Nowinę. Na Śląsku głosili ją znacznie wcześniej, zanim u Mieszka I w Wielkopolsce zawitał orszak Dąbrówki.

Bracia Czesi, dziękujemy! Prawdopodobnie najstarsza chrzcielnica w archidiecezji katowickiej stoi w starym kościółku Matki Bożej Śnieżnej w Mikołowie Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Rok 966 to data ważna dla każdego, komu zależy na polskiej wspólnocie. Od chrztu księcia Mieszka I przed 1050 laty zaczyna się polska historia. Na Śląsku jednak Najświętsze Imię Jezus rozbrzmiewało prawdopodobnie o wiele wcześniej.

Może z Wielkich Moraw?

W 863 roku swoją misję w potężnym Państwie Wielkomorawskim zaczęli wielcy apostołowie Słowian: święci Cyryl i Metody. Głosili Jezusa poganom w słowiańskim języku.

Ich uczniowie rozeszli się we wszystkie strony. Jeden z misjonarzy o imieniu Oslaw miał dotrzeć aż na Śląsk. Wyruszył na tę misję z Nitry na dzisiejszej Słowacji. To by oznaczało, że chrystianizacja Śląska zaczęła się aż sto lat przed chrztem Mieszka I. Z tym, że dzisiaj trudno dociec, na ile misja Oslawa była skuteczna.

Więc jeśli nie wtedy, to może kilka, kilkanaście lat później? Wiadomo, że po roku 875 książę wielkomorawski Świętopełk, który był już chrześcijaninem, zaczął prowadzić najazdy na Śląsk i Małopolskę. I zdaje się, że świetnie mu poszło... Archeolodzy odkryli, że właśnie wtedy spłonął potężny gród śląskiego plemienia Golęszyców w Lubomi, niedaleko dzisiejszego Wodzisławia. Zagradzał on wojom Świętopełka drogę na północ. Nigdy już nie został odbudowany. Pozostałości po podwójnych pierścieniach jego wałów i fos, choć porośnięte przez las, do dzisiaj robią ogromne wrażenie.

Czy chrześcijański książę Świętopełk wcielił więc Śląsk po 875 roku do swojego Państwa Wielkomorawskiego? Jeśli tak się stało, to właśnie wtedy śląskie elity, a po nich i prości Ślązacy, mogli zacząć na większą skalę przyjmować chrzest.

Problem w tym, że wcale nie jest pewne, czy Śląsk został w pełni wcielony do Państwa Wielkomorawskiego. To tylko przypuszczenie niektórych historyków. Pewności brak. Równie dobrze Ślązacy mogli zostać przez swoich chrześcijańskich sąsiadów z południa tylko przejściowo uzależnieni, zmuszeni do płacenia danin.

Pieron w odwrocie

Nie da się więc z całą pewnością powiedzieć, czy śląskie elity na większą skalę przyjmowały chrzest już 1140 ani tym bardziej 1150 lat temu. Może po staremu kłaniały się jeszcze wtedy pogańskim bóstwom, np. Perunowi? Ślad po nim przechował się w śląskim słowie „pieron”... A może chrześcijaństwo zapuszczało korzenie na Śląsku powoli, stopniowo?

Z powodu misji uczniów Cyryla i Metodego i późniejszej ekspansji Państwa Wielkomorawskiego jedna ze śląskich organizacji świętowała niedawno 1150. rocznicę chrztu Śląska. Można i tak, choć obchodzenie tak dokładnej rocznicy wydaje się naciągane. Za mało wiemy o tym okresie.

W podobnej sytuacji, co Śląsk, była wtedy Małopolska. Jeden z żywotów św. Metodego wspomina o księciu małopolskiego plemienia Wiślan: „Książę pogański, silny bardzo, siedzący w Wiślech, urągał wielce chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał. Posławszy zaś do niego [kazał mu] powiedzieć [Metody]: Dobrze będzie dla ciebie synu ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, i będziesz mnie [wtedy] wspominał. I tak też się stało”.

Niektórzy z tych trzech zdań chcieliby wyciągnąć wniosek o początku chrześcijaństwa w Małopolsce właśnie wtedy, w związku z wyprawami wojennymi Państwa Wielkomorawskiego. Inni historycy zwracają uwagę, że to żaden dowód: w tekście jest przecież mowa tylko o tym, że książę Wiślan przyjął chrzest w niewoli, ale nie ma nawet słowa o chrzcie jego ludu.

Św. Wojciech też nasz?

Państwo Wielkomorawskie zniszczyli na początku X wieku najeźdźcy ze wschodu – Węgrzy. Powstało za to wtedy silne państwo czeskie. Większość historyków uważa, że Śląsk został jedną z jego dzielnic.

Jeśli tak było, biskupem Ślązaków od 982 roku był sam... święty Wojciech. Był on przecież wtedy biskupem czeskiej Pragi.

Długo jednak w stolicy Czech Wojciech nie wytrwał, bo pokłócił się z jej mieszkańcami. Prażanie nie chcieli zerwać ze świetnym interesem: sprzedawaniem innych chrześcijan jako niewolników na rynki arabskie... Zanim jednak święty wyjechał do polskiego księcia Bolesława Chrobrego, zapewne jeździł na wizytacje.

Czy zawędrował aż na tak dalekie peryferie, jakimi były w X wieku tereny Górnego Śląska? Historyk i publicysta Marek Sołtysek zwrócił uwagę na legendy dotyczące pobytu świętego Wojciecha w Radzionkowie, w Bujakowie i w Jemielnicy. Jeśli te legendy są jakimś dalekim echem po rzeczywistych wizytach Wojciecha, to – jak podkreśla Marek Szołtysek – zapewne doszło do nich właśnie wtedy, kiedy jeszcze zasiadał on na biskupiej stolicy w Pradze.

Przed kilku laty wśród historyków pojawiła się hipoteza, że Śląsk nie był jednak wtedy bezpośrednią dzielnicą Czech, a tylko podlegał ich wpływom. Dyskusja naukowa trwa... Jakkolwiek było, wiadomo, że Mieszko I wcielił Śląsk do swojego państwa dopiero w 990 roku – po zwycięstwie w wojnie z Czechami. I że już w roku 1000 powstała diecezja wrocławska, która weszła w skład polskiej metropolii gnieźnieńskiej. To ona wysyłała odtąd księży, którzy głosili Jezusa także prostym Ślązakom, nie tylko elitom. Tutejsi mieszkańcy coraz bardziej wierzyli Jezusowi i stopniowo porzucali pogańskie zwyczaje. To była cierpliwa praca na wiele lat, prowadzona ze śląskiej już stolicy biskupiej.

W sprawie chrztu Śląska trudno wskazać w historii jakiś punkt przełomowy. Nawet jeśli taki był, nikt tego nie zapisał.

Pewne jest tylko, że Dobrą Nowinę o Zbawieniu jako pierwsi nieśli tu sąsiedzi z południa: z Państwa Wielkomorawskiego i z Czech, z którymi Śląsk był bardziej lub mniej związany. I że Jezus głębiej wrósł w serca Ślązaków pod rządami polskich Piastów. Symbolem tego głębszego zakorzenienia się tutaj wiary jest pierwszy święty Ślązak – Jacek Odrowąż, przez wieki uważany za jednego z największych świętych Kościoła powszechnego. To dzięki słowom i cudom, które Bóg działał przez ręce tego Ślązaka, wiara w Jezusa okrzepła w pierwszej połowie XIII wieku na ogromnych obszarach Europy Środkowej.