Obietnica i... Jola

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

publikacja 12.08.2016 10:29

„Nikt, kto przeżył takie piekło jak Ty, nie jest w stanie kochać” - napisała mu na karteczce jego dziewczyna, gdy dał jej do przeczytania historię swojego życia. I dodała: „To sam Bóg kocha przez Ciebie”. Dzisiaj Jola jest jego żoną.

Obietnica i... Jola Rafał Cempel na swoim osiedlu w Tychach Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Historia życia Rafała Cempla jest wstrząsająca. I jednocześnie piękna. Tego 28-letniego mężczyznę można na co dzień spotkać w Księgarni pod patronatem św. Jacka w Tychach, w której pracuje. Chociaż, właściwie, co to niby za praca? Dla niego raczej przyjemność. Sprzedawanie książek, zwłaszcza tych o Panu Bogu, jest jego pasją.

Gdybyście go spotkali 10 lat temu, nie poznalibyście go.

Metalowiec

Nosił wtedy długie włosy, sięgające łokci. W jego pokoju od powrotu ze szkoły do nocy rozbrzmiewał black metal. Nieraz nawet zasypiał ze słuchawkami na uszach. Zapewniał wszystkich, że interesuje go tylko sama muzyka, a nie związana z nią ideologia.

Nad jego łóżkiem przybywało jednak plakatów gości z tatuażami w formie odwróconych krzyży i pentagramów. Nosił też czarne koszulki z nadrukami kościotrupów i okultystycznych symboli. Na osiemnaste urodziny dostał pas z wielką klamrą w kształcie twarzy diabła.

Uważał się wtedy za niesztampowego i oryginalnego. Powtarzał teksty blackmetalowych zespołów jak mantrę. Z czasem zaczął świadomie mówić do postaci, o których śpiewano. – Z perspektywy czasu muszę przyznać, że modliłem się do demonów – komentuje.

Dziś wie, że muzyki nie da się oddzielić od ideologii, bo każdy z nas jest jednością psycho-fizyczno-duchową. – Czym się karmię, tym jestem. Jeżeli karmię się tekstami o szatanie, nienawiści i wojnie, to takie będzie moje myślenie – tłumaczy.

Rafała w młodości w stronę takiej muzyki pchnęło kilka czynników. Zawsze był niski – każdy był od niego większy i groźniejszy. Rafał zaczął odgrywać rolę wiecznej ofiary, chłopca do bicia: silniejsi zabierali mu różne rzeczy, zamykali w toalecie, poniżali, a on nie potrafił się obronić.

Ubiór i styl metalowca dały mu pewne poczucie siły. Wychowawca powiedział kiedyś jego mamie na wywiadówce, że niektóre osoby się go boją. Bardzo to Rafała ucieszyło: taki właśnie efekt chciał osiągnąć...

Poważne kłopoty miał też w domu, w którym był problem alkoholowy. Kiedy miał 18 lat, odeszła od nich mama. W swojej świeżo wydanej książce „Bóg nie zna słowa »niemożliwe«” Rafał wspomina to tak: „Próbowałem interweniować, powstrzymać ją, nie pozwolić jej odejść. Wówczas padły słowa, które stały się pewnego rodzaju klątwą i sprawiły, że długo nie umiałem uwierzyć w siebie. Mama powiedziała mi, że nikt mnie nie kocha, że sam nie umiem kochać i że nigdy nikogo nie pokocham. Nie wierzyłem w to, co się stało. Myślałem, że to jakiś koszmar, z którego nie potrafię się obudzić. Niestety, to nie był sen”.

Nastolatek prosił o pieniądze sąsiadów, dawał korepetycje albo grał na gitarze na ulicach Bytomia. Po godzinie gry przynosił kilkanaście złotych na jedzenie dla siebie, młodszej siostry i taty, który często był bezrobotny. Za część kwoty trzeba było też przynieść ojcu alkohol i papierosy.

Kiedy tacie udawało się czasem wyjechać na parę miesięcy do pracy w Holandii, to na Rafała spadała cała odpowiedzialność za mieszkanie i za siostrę. Gdy ojciec był na miejscu, było jeszcze gorzej – i to o wiele. Rafał od dzieciństwa doświadczał przemocy fizycznej i psychicznej. Z tego powodu przez wiele lat nie pozwalał innym ludziom, żeby go dotknęli – zwłaszcza głowy. Nawet, jeśli ktoś chciał go tylko pogłaskać, Rafał instynktownie robił unik.

Jak ktoś, kto wyrósł w takim koszmarze, może w ogóle wyjść na ludzi?

I tu w tej ponurej historii pojawiają się jaśniejsze przebłyski.

Papież i Nergal

Jeszcze w liceum Rafał zakochał się w pięknej Ani. „Pierwszy zgrzyt pojawił się, gdy dowiedziałem się, że Ania chodzi do kościoła” – wspomina w książce. Tylko dla niej zaczął chodzić na Mszę św. i spotkania młodzieżowej wspólnoty Magis u jezuitów w Bytomiu.

Jednocześnie jednak głębiej wchodził też w okultyzm. Stał w rozkroku. W szkolnym wypracowaniu napisał, że najbardziej imponują mu Jan Paweł II i Nergal.

Po pewnym czasie okazało się, że Ania ma chłopaka. Rozczarował się, ale kontaktu z jezuicką wspólnotą na szczęście nie zerwał. Żeby wyrwać się z domu, pojechał na 11-dniowe rekolekcje. Zdziwił się, bo wcale nie było nudno. Ks. Marcin, katecheta, w czasie rozmowy z nim przytoczył przejmujące słowa Boga z Księgi Izajasza: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie”. Rafał stopniowo zaczął się zmieniać na lepsze.

Droga ku nawróceniu doprowadziła go na studia teologiczne w Katowicach. Dla teologii porzucił plany pójścia na medycynę.

Studiował i na pół etatu pracował w KFC. Był odpowiedzialny za utrzymanie mieszkania i siostry. Nieraz, wyczerpany, zasypiał w tramwajach i na zajęciach.

Miał już 21 lat. Przyjaciele twierdzili, żeby powinien wyprowadzić się z domu. Bał się tego, bo zarabiał wtedy tylko 800 zł. A przede wszystkim sądził, że ojciec i siostra nie poradzą sobie bez niego.

W wielkiej rozterce poszedł na Mszę św., gdzie usłyszał czytanie z księgi Wyjścia: „Pan mówi: Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemiężców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód”.

To przeważyło. Jego wyprowadzkę rodzina przyjęła z obojętnością. – Okazało się, że dali sobie radę. Funkcjonują – mówi.

Na „swoim” bywało mu baaardzo ciężko. Krainy z miodem i mlekiem nie widział nawet na horyzoncie. Był biedny jak Izraelici na pustyni. – Przejąłem jednak odpowiedzialność nad swoim życiem – ocenia.

Jego zdaniem ludziom z podobnym życiorysem grozi, że będą przez całe życie swoje kłopoty tłumaczyć trudnym dzieciństwem. Tymczasem powinni stawić czoła przeciwnościom.

W drodze do dojrzałości musiał przejść jeszcze jedno uleczenie: okazało się, że jego fascynacja mroczną muzyką i okultyzmem miała swoje konsekwencje. Pomogli mu dopiero księża egzorcyści.

Rafał nie zgadza się ze słynnymi słowami ks. Adama Bonieckiego, byłego szefa „Tygodnika Powszechnego”: „Diabelskość Negrala to diabelskość z jasełek. Nie ma w nim nic diabolicznego. To miły, spokojny, mądry człowiek”. – Byłem na kilku jego koncertach i nie uważam je za jasełkowe. Teraz chce tam rozdawać własne hostie. Dla mnie to przegięcie, świętokradztwo, obrażanie Boga – mówi Rafał. Zastrzega: – Nie powinniśmy wpaść w demonizowanie rzeczywistości. Nie nad wszystkim trzeba się zastanawiać, czy jest demoniczne, bo Pan Bóg stworzył świat dobrym. Jednak w sprawie zagrożeń duchowych trzeba być czujnym. Nade mną przez pięć lat modlono się o uwolnienie. I nie są to najmilsze doświadczenia.

Dla was jest obietnica

Rafał widzi, że Bóg wypełnia w jego życiu Swoje obietnice. Najważniejszą z nich odczytał w ten sposób, że będzie mężem. Nic jednak nie wychodziło ze związków z jedną i drugą dziewczyną. Chłopak wciąż chyba był za mało dojrzały. Uznał, że może sam sobie wymyślił Bożą obietnicę, że swoje marzenia włożył w usta Boga. W czasie wycieczki do Krakowa powiedział o tym koledze. Weszli do kościoła dominikanów. Akurat trwała Msza – drugie czytanie. Zdumieni chłopcy usłyszeli: „Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia”.

Dwa dni później Rafał usłyszał w nauce rekolekcyjnej: „Maryja od anioła otrzymała słowa obietnicy, a czy ty znasz już swoją obietnicę?”. A potem na drzwiach swojego kierownika duchowego w Bytomiu przeczytał: „Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz”.

Dwa miesiące później Rafał pomagał jako „techniczny” na ewangelizacji w Sosnowcu. Tam po raz pierwszy zobaczył Jolę. Po kolejnych kilku miesiącach zaczęli randkować. Modlił się wtedy: „Panie Jezu, nie pozwól mi tego schrzanić”.

Pobrali się 1,5 roku temu w Sosnowcu. Zaproszenia na ich ślub miały formę paszportu... Teraz mieszkają w Tychach.

Swoją książkę Rafał zakończył słowami: „Najlepsze jest jeszcze przed nami, bo wierzę, że »Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru« (Rz 8, 28)”.