Chrystusa spotkał w ruchach charyzmatycznych. Było to przed dwudziestu laty. – Tamto doświadczanie wiary, a raczej duchowość, jest mi bardzo bliska. To właśnie wtedy postawiłem Chrystusa w centrum mego życia – mówi. Do udziału w festiwalu w Żorach zgłosiło się 1600 osób z różnych ruchów i organizacji religijnych. – Podczas takich spotkań tworzymy wielką orkiestrę – wyjaśnia Henry. – Różnimy się, ale jesteśmy otwarci, rozmawiamy. Każdego uczestnika festiwalu można porównać do instrumentu. Swoją partię musi zagrać najlepiej, jak potrafi – wyjaśnia. Henry jest świetnym słuchaczem i obserwatorem. To wizjoner. Uważa, że największą katastrofą jest brak wizji i działanie w pojedynkę. Przynależąc do ruchów charyzmatycznych, poczuł, że w Kościele chodzi o coś więcej. Zaczął organizować wyjazdy ewangelizacyjne. Był jednak przekonany, że trzeba działać razem. Pomysł organizowania festiwali w obecnej formie podpatrzył w Niemczech.