– Wczoraj dwa razy życzono nam, żeby zgwałcono nasze partnerki. Czasem ktoś mi życzy, żeby moje dzieci urodziły się chore. Agata, koleżanka z Jastrzębia, poradziła mi, żeby tym ludziom błogosławić. Po cichu, w myślach. I tak robię.
Rynek w Mikołowie – zbiórka podpisów za życiem.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Marek Grygierek, dołowy górnik z jastrzębskiej „Zofiówki”, to jeden z kilkudziesięciu Ślązaków, którzy zaangażowali się w zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej aborcji.
Ci ludzie często biorą urlopy, jeśli już pracują; wielu z nich jeszcze się uczy. Codziennie w centrum innego śląskiego miasta ustawiają stoliczek z listami do podpisania. Za swoimi plecami rozwijają pojedynczy baner, który pokazuje, czym naprawdę jest aborcja.
Wielu przechodniów składa swój podpis pod projektem zakazu aborcji. Są jednak i tacy, którzy reagują straszną wściekłością, jakby sam widok tego stoliczka dotknął w ich sercach jakiejś niezabliźnionej rany. Jakby poruszył zakazany temat, nad którym w ich życiu miała panować wieczna, grobowa cisza.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.