Do zobaczenia w niebie

Dobromiła Salik

publikacja 23.04.2016 22:30

Rodzina, krewni oraz liczni przyjaciele, w tym 60 kapłanów, zgromadzili się w sobotę 23 kwietnia w siemianowickiej parafii pw. Krzyża Świętego, by pożegnać śp. Wilhelma Iwaneckiego. "Do zobaczenia w niebie" - to słowa wypisane na wieńcach od dzieci.

Do zobaczenia w niebie Anna Iwanecka z wnukiem ks. Wojciechem Iwaneckim Henryk Przondziono /Foto Gość

Kim był?

„Zwyczajnym człowiekiem”, można by powiedzieć. A jednak padło w kazaniu sformułowanie: „był wielkim człowiekiem”. Słowa te wypowiedział jego wnuk, ks. Wojtek. - Dla mnie Dziadek był jak biblijny patriarcha, jak Abraham, jeszcze bardziej jak Jakub, który miał wiele dzieci. Dziadek zapoczątkował coś wielkiego - mówił.

- Co można powiedzieć o Dziadku? Miał prawdziwie epickie życie - to historia na książkę. Na pierwszym miejscu był Bóg, rodzina, a później wiele innych spraw, zaangażowań - w Ruch Światło-Życie, w sport, w teatr, w Spółdzielnię Mieszkaniową... Miał niezwykłe poczucie humoru. I opiekował się nami, wnukami. Zawsze był, gdy go potrzebowaliśmy - zaświadczył młody kapłan.

Opowiedział też o ostatnich dniach, chwilach życia Wilhelma. Ostatnimi słowami, jakie usłyszał od dziadka, i to kilka razy, było wyznanie: „Kocham Cię”. - Wszystkich przed pójściem do szpitala przeprosił i podziękował im. „Jeszcze nie czas” - mówiliśmy. On wiedział… On się żegnał. To była łaska. My też Cię, żegnamy Dziadku, ale nie na zawsze.

- Ty już zrozumiałeś i trwasz. A my kiedyś zrozumiemy, także dzięki Tobie. Amen - zakończył homilię, nawiązując do pierwszego czytania z Księgi Mądrości o duszach, które trwają w pokoju.

Kilka obrazów.

Symbolicznych nie tylko dla tej uroczystości, ale i dla całego życia rodziny państwa Iwaneckich.

Proszę spojrzeć na wybrane zdjęcia w poniższej galerii.

Zdjęcie 14. Pogrzebowa Eucharystia. Główny celebrans to syn zmarłego Wilhelma, ks. Andrzej. W jednej pionowej linii krzyż Chrystusa, tabernakulum, ks. Andrzej - syn i Wilhelm na dużym zdjęciu postawionym na trumnie. Ojciec żegnany przez syna kapłana.

Zdjęcie 1. Cmentarz. Chwile ostatniego pożegnania. Dłoń żony delikatnie dotyka zdjęcia męża. Na wieńcu wypisane słowa: „Z Panem Bogiem”. Do stojących blisko uczestników pogrzebu mówi: „Jestem pełna pokoju”.

Zdjęcie obok: Wnuk-kapłan z babcią Anną. Chwilę wcześniej można było usłyszeć inne jej słowa: „Będziemy dalej żyć dla Pana Boga”…

To ostatnie zdanie odnosi się do wszystkich: do Wilhelma, do jego żony, dzieci, wnuków, przyjaciół, znajomych. Wszystkich, którym godziny Eucharystii i pogrzebu - pożegnania Wilhelma Iwaneckiego przypomniały o tym, co najważniejsze w życiu.

Na zakończenie Eucharystii - wzbogaconej śpiewami przygotowanymi m.in. przez wnuki śp. Wilhelma, były podziękowania i kondolencje. Te oficjalne, ale bardzo serdeczne - skierowane do żony Anny i całej rodziny od abp. Wiktora Skworca i bp. Jana Kopca z Gliwic.

Ks. Teodor Suchoń, dawny moderator Domowego Kościoła, zwrócił się do zmarłego tak, jak zwykł to czynić, podobnie jak członkowie Ruchu: „Wilusiu!”. Dziękował mu za zanurzenie w liturgii, koinonii i martyrii - za duchową oraz czynną służbę Kościołowi.

Anna i Wilhelm byli pierwszą parą diecezjalną Ruchu. Dziś obejmuje on 1140 rodzin. Ks. Jarosław Ogrodniczak, aktualny moderator diecezjalny Domowego Kościoła, wyraził swoją wdzięczność Bogu za możliwość współpracy z Anną i Wilhelmem, także podczas wspólnych rekolekcji.

Liturgii pogrzebowej na cmentarzu przewodniczył ks. prof. Jerzy Szymik. Nie zabrakło wezwania opieki Najświętszej Maryi Panny m.in. w śpiewie „Serdeczna Matko”, a także odśpiewanej z głębokim przekonaniem pieśni „Zmartwychwstał Pan!”.

Proboszcz parafii, ks. Stanisław Nocoń nazwał Wilhelma „Bożym dzieckiem”. - Mówiłeś mi zawsze, że jestem ojcem parafii, więc mam prawo tak Cię nazwać - powiedział.

Przeczytaj także: Zmarł Wilhelm Iwanecki.