publikacja 21.04.2016 00:00
Prawdziwe historie. O chłopcu, który usłyszał od Jezusa: „Bierz się do roboty”, i miłosierdziu, które wywraca świat do góry nogami, z ks. Tomaszem Nowakiem rozmawia Aleksandra Pietryga
Archiwum prywatne
Aleksandra Pietryga: Pierwsze skojarzenie z miłosierdziem…
Ks. Tomasz Nowak: Przebaczenie. Ono zawsze ma w sobie coś ponadludzkiego. Przebaczenia uczyli mnie rodzice. To historia mojego życia. Urodziłem się jako zupełnie zdrowe dziecko. Ale stało się tak, że personel medyczny popełnił dwa błędy. Pomylili noworodki o tym samym nazwisku, wskutek czego ja, zamiast innego małego Nowaka, dostałem zastrzyk z lekarstwem i w dodatku zainfekowaną igłą. Po powrocie do domu cały czas płakałem, rodzice nie wiedzieli, co się dzieje z ich dzieckiem. A ja płakałem z bólu. Okazało się, że infekcja ropna zniszczyłam mój mały staw biodrowy. Kiedy miałem kilka lat, byłem unieruchomiony specjalną szyną. Pamiętam, jak bardzo się męczyłem. Rodzice całą energię i siłę poświęcili na rehabilitację, co pociągnęło za sobą czas, koszty finansowe. Ale nigdy, przeni gdy, przez całe moje dzieciństwo, nie usłyszałem w domu złorzeczenia na lekarzy, na pielęgniarki... To była lekcja przebaczenia i miłosierdzia, którą odebrałem w domu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.