Były prezydent Zabrza skazany

prze /PAP

publikacja 15.04.2016 13:02

Za zabójstwo otrzymał 25 lat pozbawienia wolności.

Były prezydent Zabrza skazany Katowice, sala sądowa Roman Koszowski /Foto Gość

Wyrok wciąż jest nieprawomocny. Wydał go 15 kwietnia Sąd Okręgowy w Katowicach.

Był to już drugi proces w tej sprawie. Poprzedni wyrok uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach.

Sąd uznał, że b. prezydent Zabrza Jerzy G. jest winny zabicia swojego wierzyciela. Zdaniem prokuratury pożyczył od Lecha F. 246 tys. złotych. Z odsetkami miał mu zwrócić ok. 800 tys. złotych. Motywem zabójstwa miał więc być strach przed bankructwem.

Trzem innym mężczyznom, którzy według ustaleń procesu na zlecenie G. pobili i skrępowali Lecha F., sąd wymierzył kary po 15 lat więzienia.

Ciało 34-letniego Lecha F. znaleziono w sierpniu 2008 r. w lesie w Wymysłowie w powiecie będzińskim. Nosiło ślady ciężkiego pobicia, prawdopodobnie kijem bejsbolowym, miało także rany kłute. Były prezydent Zabrza został w tej sprawie zatrzymany i aresztowany nieco ponad rok później.

Sąd dał wiarę pozostałym oskarżonym, że po pobiciu i związaniu Lecha F. zostawili go sam na sam z Jerzym G. Były prezydent Zabrza kategorycznie temu zaprzecza, ale - według sądu - taki przebieg wydarzeń potwierdzają też inne dowody, m.in. logowania telefonów komórkowych, analiza połączeń telefonicznych oskarżonych i przeprowadzony eksperyment procesowy.

Jerzy G. był prezydentem Zabrza w latach 2002-2006 z ramienia SLD. Jego kłopoty zaczęły się od pożyczek zaciągniętych, zanim jeszcze zaczął rządzić Zabrzem. Lech F. - syn byłej wspólniczki Jerzego G. - zarzucał prezydentowi, że pożyczał od niego pieniądze dwukrotnie: 20 tys. i 246 tys. zł. Tej drugiej kwoty G. - jak mówił F. - nigdy nie oddał. F. wytoczył politykowi proces cywilny.

G. bronił się, wytaczając Lechowi F. sprawę o próbę wyłudzenia pieniędzy, których - jak twierdził - w rzeczywistości nigdy nie pożyczał. F. w odpowiedzi przedstawił podpisane przez prezydenta umowy. G. wyjaśniał, że umowy podpisał in blanco, a druga pożyczka nie dotyczyła 246 tys. zł, tylko dziesiątej części tej kwoty, do której F. miał dopisać trzecią cyfrę. Sprawę w sądzie ostatecznie wygrał F.