Co do grosza!

Joanna Juroszek

|

Gość Katowicki 06/2016

publikacja 28.01.2016 00:00

Katolicy na ulicy. "Przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela czy nie przyjąć?" - zastanawiał się ich rozmówca. A z głośników na festynie wybrzmiewał wers discopolowej piosenki: "Przyjmij mnie, nie wahaj się!".

„Katolicy na ulicy!”  – to hasło, z jakim Anię i Dominika znaleźć można na Stawowej „Katolicy na ulicy!” – to hasło, z jakim Anię i Dominika znaleźć można na Stawowej
Joanna Juroszek /Foto Gość

Dominik i Ania Chwolikowie, młodzi małżonkowie z Katowic, rodzice 2-letniej Anastazji i 4-letniego Franka, mimo że mają mieszkanie, samochód i rodzinę, często lądują na ulicy. Na Stawowej w Katowicach mówią ludziom o Bogu. Są z Diakonii Ewangelizacji Ruchu Światło–Życie Archidiecezji Katowickiej.

Targam i wyrzucam do kosza

Pewnego razu Dominik o ewangelizacji miał mówić oazowiczom przeżywającym rekolekcje w Ustroniu. – Przychodzimy na dworzec w Katowicach, okazuje się, jak to w Polsce, że pociąg ma opóźnienie. Przyjedzie godzinę później – opowiada.

Przed świadectwem w Ustroniu planowali tam ewangelizację na ulicy. – Mówię: „Co za problem: Ustroń czy Katowice? Idziemy!”. Ewangelizujemy i pod koniec spotykamy dwie osoby. Para, górale, oni są charakterni, sami nas zaczepili – obrazuje, wyjaśniając, że tego dnia o Jezusie rozmawiali ubrani w koszulki z ich ewangelizacyjnym hasłem: „Katolicy na ulicy!”.

Góral nie był przyjaźnie nastawiony, opowiedział im o swoich żalach względem Boga, wspomniał o rodzinnych tragediach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.