Przekroczyłem próg

Aleksandra Pietryga

publikacja 03.12.2015 16:00

Emmanuel? Skąd ta nazwa? Bo kiedy rzuciłem robotę, Bóg nie zostawił mnie samego.

Przekroczyłem próg Czesław Mauer w siedzibie wydawnictwa Emmanuel w Katowicach-Szopienicach Roman Koszowski /Foto Gość

Świetnie zarabiał, realizował się zawodowo i był prawą ręką szefa. Ale cały czas czuł, że żyje w konflikcie ze swoim sumieniem.

– W firmie, w której wtedy pracowałem, nie wszystko odbywało się uczciwie – wspomina Czesław Mauer, właściciel Hurtowni Książek Katolickich i Wydawnictwa Emmanuel.

Było lato 1994 roku. Czesiek wraz z katowicką wspólnotą Emmanuel wyjechał na kilka tygodni do Dursztyna.

– Dni wyglądały podobnie: praca i modlitwa. Zacząłem się zastanawiać nad swoim życiem i zrozumiałem, że nie mogę dłużej pracować w tej firmie. Pojechałem do szefa i od ręki złożyłem wypowiedzenie. Potem wróciłem i poprosiłem przyjaciół, żeby się ze mną modlili – o światło i rozeznanie, co dalej mam robić. Efektem modlitwy wstawienniczej były głęboki pokój serca i słowa pociechy płynące z Pisma Świętego. Do dzisiaj przechowuję kartki, na których moi znajomi zapisywali te słowa. Był tam między innymi fragment z prologu do Mądrości Syracha o czytaniu i pisaniu ksiąg, aby „Uczniowie dla obcych stali się pożyteczni przez mowy i pisma”...

I co dalej?

To były prorocze słowa, z czego Czesiek w tym czasie nie zdawał sobie jeszcze sprawy. Przez trzy miesiące błąkał się bez celu, nie wiedząc, w którym kierunku iść i co dalej robić.

– Kiedyś ks. Jarek Międzybrodzki, nasz przyjaciel i opiekun wspólnoty, powiedział: „Masz dużo czasu. Jedź ze mną dzisiaj do Lublina”. Już na miejscu poszedłem na KUL pooglądać nowości wydawnicze. Patrzę, a w sklepiku długa kolejka i wszyscy kupują jakąś książkę. Pierwszy wywiad z Janem Pawłem II: „Przekroczyć próg nadziei”. Nie znam pozycji, nie słyszałem o niej, ale myślę sobie, że jak już tu jestem, to kupię całą paczkę tych książek – wspomina Czesiek.

– Przywiozłem do Katowic i okazało się, że to bestseller. Prawdziwy hicior. Książki rozeszły się jak ciepłe bułki. Następnego dnia pożyczyłem malucha, zabrałem wszystkie oszczędności z domu i z powrotem do Lublina. Załadowałem samochód do pełna książkami i przywiozłem na Śląsk. Stanąłem pod seminarium w Katowicach i od ręki wszystkie sprzedałem. Ja też w jakiś sposób przekroczyłem wtedy próg nadziei – wspomina.

Tak zaczęła się przygoda z książką katolicką. W listopadzie 1994 roku w Katowicach powstała Hurtownia Książek Katolickich Emmanuel. – Nie miałem pojęcia, jak się do tego zabrać – przyznaje szczerze. – Modliłem się o światło i... przyśniło mi się, że mam pojechać do wydawnictwa M i poprosić o pomoc w rozkręceniu interesu. Pojechałem wbrew zdrowemu rozsądkowi. Albo mnie uznają za frajera, albo pomogą – śmieje się.

List do sukcesu

Pomogli. – W Lublinie kupiłem sobie informator o wszystkich wydawnictwach katolickich. Napisałem wtedy list, taki zwykły, papierowy, i rozesłałem go do wszystkich firm z tego wykazu. Napisałem, że należę do Ruchu Światło–Życie, na modlitwie rozeznałem, że mam założyć taki biznes, nie mam za dużo pieniędzy, ale proszę o dobre warunki, w zamian za co będę płacił gotówką. To było szalone – dziwi się sam. – Kilka lat temu poznałem Jacka Włodarczyka. Facet wykłada między innymi na Uniwersytecie Warszawskim marketing wydawniczy. Pracował dla największych wydawnictw w Polsce. W czasie kiedy otwierałem hurtownię, był kierownikiem działu marketingu w Znaku. Spotkaliśmy się wiele lat później. Opowiedział mi, że kiedy w wydawnictwie dostali mój list, zrywali boki ze śmiechu. Uznali jednak, że moja prośba jest tak dziwna, tak nietypowa, że... wejdą we współpracę z Emmanuelem. Podobnie zareagowały inne wydawnictwa: Biblos, PAX, Jedność.

Po towar Czesiek albo jego współpracownicy jeździli pociągiem i autostopem. – Brało się plecak, pakowało do niego książki i przywoziło do Katowic. Kierowcom, którzy mnie zabierali na stopa, zawsze zostawiałem jedną książkę jako podziękowanie – opowiada. – Zachęcałem znajomych księży do otwierania przy parafiach kiosków z książkami. Pan Bóg ciągle odpowiadał na nasze modlitwy. Pewna pani nieoczekiwanie zaproponowała nieodpłatne wynajęcie pomieszczeń w kamienicy.

Bóg miał do dzisiaj czas

Od 20 lat Hurtownia Książek Katolickich i Wydawnictwo Emmanuel na rynku stanowi coraz lepiej rozpoznawalną markę. Ciągle szukają nowych sposobów na zainteresowanie klientów ofertą. Modlą się, aby Pan pozwolił im łączyć życie zawodowe z ewangelizacją. Pan Bóg podsuwa rozwiązania trudnych spraw. Czesław potrzebował księgowego. Razem z żoną zaczęli się modlić, żeby Bóg wskazał konkretnego człowieka. I Bóg wskazał Karola Górskiego. – Pomyślałem sobie, że to mało prawdopodobne – przyznaje Czesiek. – Karol w tym czasie pracował w BRE Banku, obsługiwał wielkie firmy. Ale umówiłem się z nim na kawę i mówię speszony: „Słuchaj, na modlitwie rozeznaliśmy, że masz przyjść do nas do pracy”. A on na to: „A ja modlę się od dłuższego czasu, co mam dalej robić zawodowo. I dałem Panu Bogu czas na odpowiedź do dzisiaj”...