Polski Forrest Gump

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 46/2015

publikacja 12.11.2015 00:00

Podróżnik. Wyszedł z mieszkania w Rybniku 20 czerwca i szedł przez 110 dni.

 Piotr Bogdanowicz wchodzi do Katalonii Piotr Bogdanowicz wchodzi do Katalonii
Archiwum Piotra Bogdanowicza

Zrobił ponad 4,5 mln kroków przez europejskie miasta, lasy i pustynie. Spał u dobrych ludzi, pod gołym niebem, a nawet w kraterze nieczynnego wulkanu. Uciekał przed rottweilerami, szedł Lazurowym Wybrzeżem i łapczywie pił wodę ze strumyków, wypływających wprost z alpejskich lodowców.

W październiku, po prawie czterech miesiącach marszu i pokonaniu 3658 kilometrów, Piotr Bogdanowicz z Rybnika osiągnął cel: sanktuarium św. Jakuba w Santiago de Compostela.

Przez obóz imigrantów

Dlaczego 26-letni „polski Forest Gump”, jak go nazywają przyjaciele, pchał się aż tak daleko? – Nie wiedziałem, dlaczego idę. Droga mnie wołała. Chociaż szukałem też odpowiedzi na pewne pytania – tłumaczy.

Wyruszył tuż po obronie pracy magisterskiej. Szedł trudną trasą, wysokogórską, przez alpejskie przełęcze. We włoskich Apeninach w przepaść spadła mu komórka. Dobrze, że codziennie wrzucał na Facebooka zdjęcia, bo dzięki temu ocalały fotografie z pierwszej części jego niezwykłej pielgrzymki.

Choć przez prawie całą Europę prowadzą już dzisiaj szlaki do Santiago, Piotr wolał iść własnymi, krótszymi ścieżkami. Z początku z kompasem w garści, przez lasy i pola.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.