"Gość" w Afryce wyprzedził czas

Krzysztof Kaput

publikacja 30.09.2015 14:40

Prenumerata "Gościa" dociera do naszych misjonarzy, ale sama przesyłka z uwagi na odległość i sprawność poczty ma ok. 6 tygodni poślizgu. Przywieziony przez nas egzemplarz wyprzedził czas…

"Gość" w Afryce wyprzedził czas "Gość" w Afryce archiwum prywatne

Jestem przekonany, że Czytelnicy niejednokrotnie brali udział w popularnej zabawie w czasie pogodnych wieczorów lub rekreacji i pamiętają jej słowa: "Dziś z Afryki ma przyjechać do nas gość". Tym razem było inaczej: to "Gość" pojechał do Afryki...

Po trwającej prawie dobę podróży i pokonaniu ponad 10 tys. km przez Frankfurt i Dubaj dotarliśmy do stolicy Zambii Lusaki. Pojechaliśmy tam na zaproszenie ks. Grzegorza Kaputa, który od ponad 10 lat sprawuje tam posługę misyjną.

Ekipę tej życiowej wyprawy stanowili w połowie duchowni i świeccy: s.M. Małgorzata Kaput, służebniczka BDNP Dębicka (rodzona siostra ks. Grzegorza), ks. Marek Bernacki, proboszcz i budowniczy parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Rybniku na osiedlu Nowiny (rocznikowy kolega ks. Grzegorza), Krzysztof Kaput, szczęśliwy mąż i ojciec dwóch synów, na co dzień informatyk (kuzyn ks. Grzegorza), Adam Kaput, student informatyki (syn Krzysztofa).

Dzięki uprzejmości naszego gospodarza, opiekuna i przewodnika dane nam było poznać zambijską ziemię podczas wielu podróży. Począwszy od stacji misyjnych znajdujących się w odległym od macierzystej parafii buszu, po, można rzec, europejską cywilizację, jaka obecnie prężnie rozwija się w stolicy tego kraju.

Trudno jest opowiedzieć wszystko, co przeżyliśmy, w kilku zdaniach, dlatego wspomnę tylko kilka dni. Naszą bazą była parafia ks. Grzegorza w Namalundu (Kafue Gorge) położona niedaleko zapory i elektrowni wodnej. Tu właśnie po niedzielnej Mszy zrobiliśmy przesłane zdjęcie.

Wzięliśmy udział w trwającej ponad trzy godziny Eucharystii odprawionej na stacji misyjnej (tzw. outstation) w miejscowości Chinganga Wuka, której jak zawsze towarzyszyły uroczyste tańce i śpiewy. Zwiedziliśmy miejscowość Monze, w której znajduje się katedra i kuria tamtejszej diecezji.

Podróżowaliśmy do Livingstone, gdzie mogliśmy oglądać słynne wodospady Victorii, uczestniczyliśmy w rejsie po Zambezi, a świecka część naszej wyprawy zdecydowała się wziąć udział w raftingu, który przysporzył im wielu niezapomnianych wrażeń. Z Livingstone udaliśmy się do miejscowości Kazungula, skąd przeprawiliśmy się do sąsiedniego kraju - Botswany. Tam w miejscowości Kasane zwiedziliśmy, płynąc po rzece Chobe i jadąc samochodem, przepiękny park pełen afrykańskiej fauny i flory. Było to cudowne safari z aparatem fotograficznym.

Odwiedziliśmy także miejscowość Siavonga z potężną zaporą i elektrownią wodną na Zambezi. W miejscowości Chilanga odwiedziliśmy Polki, siostry ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza. Był też miły, kochłowicki akcent, gdyż poznaliśmy pochodzącą z naszej (świeckich) parafii siostrę Magdalenę oraz siostrę Sarę, która tu przed laty posługiwała.

Odwiedziliśmy także misjonarzy w Mpunde, gdzie przez lata mieszkał i pracował kard. Adam Kozłowiecki. Byliśmy w Likumbi u ks. Piotra Kołcza, gdzie spotkaliśmy dwóch alumnów naszego seminarium, którzy przebywali tam na praktyce. Z klerykami poznaliśmy się już wcześniej w samolocie do Zambii. Odwiedziliśmy także Kasisi, gdzie polskie siostry służebniczki prowadzą największy w Zambii sierociniec.

Przywozimy dla wszystkich Czytelników gorące afrykańskie "Szczęść Boże" od wszystkich Polaków spotkanych i pracujących na misjach - sióstr zakonnych oraz księży fideidonistów.

P.S. Prenumerata "Gościa" dociera do naszych misjonarzy, ale sama przesyłka z uwagi na odległość i sprawność poczty ma ok. 6 tygodni poślizgu. Przywieziony przez nas egzemplarz "wyprzedził" czas…