Krzysztof nas przeszedł

Gość Katowicki 33/2015

publikacja 20.08.2015 00:00

To był ostatni akord 70. Pielgrzymki Rybnickiej. Rodzina, liczni pielgrzymi i księża żegnali przyjaciela, który zmarł kilometr przed Jasną Górą.

  Jejkowice, pogrzeb pana Krzysztofa. W tle, ze wzniesionymi rękami – abp Wiktor Skworc Jejkowice, pogrzeb pana Krzysztofa. W tle, ze wzniesionymi rękami – abp Wiktor Skworc
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Wokół trumny 7 sierpnia było widać mnóstwo kolorowych chust. Pogrzebowej Mszy św. przewodniczył arcybiskup katowicki Wiktor Skworc. 63-letni pan Krzysztof szedł w Pielgrzymce Rybnickiej już po raz 33. 1 sierpnia w Częstochowie zasłabł i stracił przytomność przed samą Jasną Górą. Choć od razu zaczął go reanimować idący w pielgrzymce lekarz, choć zaraz przyjechała pielgrzymkowa karetka, a po niej pogotowie – nie udało się go uratować. Przy Krzysztofie zatrzymał się ksiądz Janusz Badura z Wodzisławia Śląskiego. Udzielił mu rozgrzeszenia. Zatrzymali się też pielgrzymi i zaczęli się modlić. Umierał otoczony ich modlitwą. Tymczasem na Jasnej Górze czekali na niego żona, syn i wnuki. Chcieli mu zrobić niespodziankę.

Nie zatrzymał się

Homilię na pogrzebie wygłosił ks. Piotr Piekło, przewodnik pielgrzymkowej Grupy 2A, w której szedł Krzysztof. Ksiądz Piotr był wyraźnie wzruszony. – Ktoś z nas mógłby powiedzieć, że Krzysztof nie doszedł. Że się zatrzymał tak bardzo blisko celu. Moi kochani, to nie może być prawdą. Dla mnie w sercu obecna jest bardzo głęboko wiara, która graniczy niemal z pewnością, że Krzysztof nas PRZESZEDŁ – mówił.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.