Teraz jestem jak Hiob

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 33/2015

publikacja 13.08.2015 00:00

Pomoc dla Pauliny. Jako Ślonzokowi jest mi wyjątkowo ciężko, ale robię to dla córki – mówi szczerze Marek Szołtysek.

 Rodzina Szołtysków w komplecie, w szpitalu. Od prawej: Marcin, mała Ania i mama Małgorzata Szołtysek oraz chora Paulina. W pierwszym rzędzie Paweł, Maciek oraz najmłodszy Jaś. Nad nimi tata - Marek Szołtysek Rodzina Szołtysków w komplecie, w szpitalu. Od prawej: Marcin, mała Ania i mama Małgorzata Szołtysek oraz chora Paulina. W pierwszym rzędzie Paweł, Maciek oraz najmłodszy Jaś. Nad nimi tata - Marek Szołtysek
archiwum prywatne

Spotykamy się w centrum handlowym. Miejsce nietypowe, ale Marek Szołtysek jest ciągle w drodze. Grafik spotkań jest napięty. Tylko temat się nie zmienia – 16-letnia Paulina. – Wie pani, bo jo jest typowy Ślonzok. Zawsze uważałem, że chop to musi umieć rodzina utrzymać. Żeby to zrobić, musi nie tylko ciynżko robić, pracować, szporować, czyli oszczyndzać, ale tyż być przewidującym – przyznaje, kiedy pytam go, co czuje ojciec w takiej sytuacji. – Tylko że moich przewidywań i oszczędności wystarczyło na rok.

Na ratunek

Rok, w czasie którego rodzina Szołtysków z Rybnika zmagała się z chorobą Pauliny. Teraz nastąpił nawrót choroby. Zupełnie niespodziewanie, w bardzo agresywnej formie. Ratunkiem jest lek dostępny tylko w Stanach Zjednoczonych. – Lekarze powiedzieli nam w bardzo oględny, ale jednoznaczny sposób – tak to zrozumiałem – że bez niego nie mamy praktycznie żadnych szans – zaznacza.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.