Jak zachowałbyś się w Dachau?

Przemysław Kucharczak

publikacja 30.04.2015 15:49

Większość 10-osobowej delegacji archidiecezji katowickiej do bawarskiego obozu wróciła już na Śląsk.

Jak zachowałbyś się w Dachau? Śląska delegacja przed bramą główną KL Dachau. W środku abp Wiktor Skworc; brakuje księży Stanisława Gańczorza i Damiana Bednarskiego, którzy fotografują pozostałych Ks. Stanisław Gańczorz

Dziewięciu śląskich księży, a wśród nich abp Wiktor Skworc, oraz jeden kleryk pojechało 29 kwietnia do obozu w Dachau, żeby upamiętnić zabitych tam licznych Ślązaków – przede wszystkim księży. Okazją był przypadający wtedy Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego i 70. rocznica wyzwolenia KL Dachau.

Arcybiskup i kleryk

Kiedy wracali, między śląskimi farorzami wywiązała się rozmowa o tym, jak by się zachowali, gdyby to oni znaleźli się na miejscu uwięzionych tam księży. Rozmowa była przejmująca, bo dyskutowali akurat proboszczowie, których poprzednicy na parafiach zostali przez Niemców wywiezieni do obozów i tam zabici: ks. Mirosław Godziek z bazyliki św. Wojciecha w Mikołowie, ks. Andrzej Suchoń z kościoła mariackiego w Katowicach i ks. Stanisław Gańczorz z kościoła świętych Filipa i Jakuba w Żorach.

– Jak w detalach byśmy się zachowali, nie wiemy, bo nie zostaliśmy poddani tak trudnemu sprawdzianowi. Jednak chcielibyśmy zachować się z honorem, wytrwać w wierności Bogu, powołaniu i polskości – relacjonuje tę rozmowę ksiądz Gańczorz z Żor.

Jednym z celebransów Mszy św. w Dachau był arcybiskup katowicki Wiktor Skworc. Obecnych było także 600 innych księży z Polski, a wśród nich Ślązacy.

Jak zachowałbyś się w Dachau?   Ks. Stanisław Gańczorz już w Żorach, po powrocie z uroczystości w Dachau Przemysław Kucharczak /Foto Gość Każdy z nich myślał w czasie tej modlitwy szczególnie o kimś konkretnym, kto tutaj zginął. Ks. Marek Panek, rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego, pojechał, żeby upamiętnić zabitych przez Niemców w czasie wojny profesorów seminarium. Kleryk Mateusz Grzonka - ze względu na zamordowanych kleryków. Ks. Andrzej Suchoń, proboszcz katowickiej parafii mariackiej, był obecny, bo właśnie w Dachau zginął jeden z jego poprzedników na tej parafii, jeden z najwybitniejszych Ślązaków w historii, błogosławiony ks. Emil Szramek.

Kwestia czasu

Ks. Suchoń przypominał tam słowa księdza Szramka: „Kto walczy z Bogiem, walczy i z człowiekiem – to tylko kwestia czasu”.

Według statystyk, śmierć w Dachau poniósł co trzeci z osadzonych Polaków i co drugi ksiądz. Samych śląskich księży zginęło tam aż 26.

Dwóch z nich zostało ogłoszonych błogosławionymi - obok Emila Szramka także Józef Czempiel. Licząc z ofiarami innych obozów i katowickiej gilotyny, wojna pochłonęła doczesne życie 45 śląskich księży i kleryków.

W Dachau zginęliby zapewne wszyscy, bo Niemcy mieli rozkaz otwarcia ognia do więźniów z karabinów maszynowych 29 kwietnia 1945 roku o 21.00. Zaledwie 3,5 godziny wcześniej do obozu wkroczyli jednak Amerykanie.

Zło ma granice

Polscy księża byli przekonani, że ta zbieżność czasowa była cudem. Przypisywali go wstawiennictwu Józefa, którego wszyscy usilnie prosili wtedy w nowennie o interwencję. – Zło ma swoje granice – mówił abp Stanisław Gądecki na nabożeństwie w pobliskiej katedrze we Fryzyndze.

Delegaci ze Śląska stanęli w Dachau także w miejscach, na których w czasie wojny stały baraki śląskich księży. W jednym z nich, oznaczonym numerem 30, przebywał m.in. ks. Emil Szramek. Ks. Stanisław Gańczorz, który organizował wyjazd śląskiej delegacji, rozsypał tam kamyki, które na tę okazję przywiózł ze Śląska.

Kamyki ze Śląska

Jeden z tych kamyków nich zabrał z Żor, żeby upamiętnić żorskiego proboszcza Piotra Klimka, który 1940 r. odmówił zlikwidowania nabożeństw w języku polskim. Został za to zabrany do obozu Mauthausen-Gusen i tam zginął.

Jak zachowałbyś się w Dachau?   Garść płatków kwiatów ze Śląska rozsiał symbolicznie w obozie Dachau ks. Stanisław Gańczorz, żeby upamiętnić zamordowanych tam śląskich księży Ks. Stanisław Gańczorz Drugi kamyk pochodzi z Książenic koło Rybnika, spod pomnika poświęconego pierwszemu proboszczowi książenickiej parafii, księdzu Janowi Pojdzie, zabitemu w Dachau. Ksiądz Jan Pojda był niezwykłym człowiekiem, pełnym wiary i dobroci, który uczył swoich parafian kultury agrarnej, zakładania sadów, doboru odmian jabłoni i śliw. Zginął, bo był bardzo propolski.

Ks. Gańczorz wiele o nim myślał, bo Książenice są jego rodzinną parafią. Symbolicznie rozsypał też w Dachau przywiezione ze Śląska płatki kwiatów oraz ich nasiona. Być może niektóre wyrosną – żeby towarzyszyć popiołom Ślązaków, którzy tutaj zakończyli ziemskie życie.