Katedra na słoninie

Aleksandra Pietryga

|

Gość Katowicki 16/2015

publikacja 30.10.2015 10:00

W czasie II wojny światowej mieściło się tu tajne archiwum gestapo. Okupant ostrzył sobie zęby na operę w tym miejscu, a komuniści chcieli zrobić z niej teatr miejski.

 Ks. Leszek Makówka (z lewej) i Michał Bartlik przy dzwonach  nad szczytem katedry Ks. Leszek Makówka (z lewej) i Michał Bartlik przy dzwonach nad szczytem katedry
Henryk Przondziono /Foto Gość

Powstawała prawie 30 lat. Już dwa lata po powołaniu nowej diecezji przystąpiono oficjalnie do budowy. Wybór miejsca, na którym miała stanąć katedra Chrystusa Króla, padł na tereny dawnej katowickiej cegielni.

Na projekt katowickiej katedry ogłoszono wielki konkurs, w którym wystartowali bardzo dobrzy architekci. Przyznano pierwsze trzy miejsca, ale, o dziwo, żaden ze zwycięskich projektów... nie zakwalifikował się do realizacji. Dlaczego? – Z różnych powodów – wyjaśnia ks. Leszek Makówka, dyrektor Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach. – Obawiano się na przykład stylów neogotyckiego albo neoromańskiego jako kojarzących się za bardzo z niemieckością. Odrzucono także wszystkie nowoczesne projekty. W związku z tym szukano takiego, który uwzględniałby styl barokowy, klasycystyczny.

W końcu wybrano projekt, który zdobył wyróżnienie, autorstwa Zygmunta Gawlika, wówczas młodego architekta. Do Gawlika dołączył drugi architekt z Krakowa, Franciszek Mączyński. We dwóch zmodyfikowali konkursowy projekt i ostatecznie znów przedstawili zupełnie nową propozycję.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.