Nie ma Jezusa? A Kogo ja spotkałem?

Franciszek Kucharczak

Doroczne rewelacje o znalezieniu „szczątków Jezusa” śmieszą tych, co Go poznali. Innych pogrążają.

Nie ma Jezusa? A Kogo ja spotkałem?

Doroczny temat na czołówce Onetu: „Czy znalezione szczątki należą do Jezusa i jego bliskich? To odkrycie może podkopać fundamenty chrześcijaństwa”.

To „odkrycie” nie podkopie fundamentów chrześcijaństwa. Panowie „odkrywcy”, nic z tego nie będzie. Nawet nie dlatego, że to kolejna bzdura, jak tysiące innych bzdurnych „odkryć”, mających udowodnić, że Jezus nie zmartwychwstał. Ale dlatego, że ja Go spotkałem. Skoro widzę, że On żyje i działa, i sam tego doświadczam – jak mógłbym twierdzić, że Go nie ma?

Jego potężnej mocy doświadczyłem choćby w nocy przed świętem Miłosierdzia Bożego, gdy wraz z setkami braci i sióstr trwaliśmy na czuwaniu w kościele w Rybniku-Chwałowicach, więc nawet gdybym bardzo chciał, nie mógłbym dać wiary tym, co wieszczą koniec chrześcijaństwa. Jezus Chrystus żyje i mówi „Pokój wam”. I usłyszy to każdy, kto szczerze Go o to poprosi. Bo Jezus Chrystus nie daje się prosić w sprawach wiary. Szybko objawi swoją moc, gdy tylko człowiek uczyni gest w Jego kierunku. Choćby mały gest dobrej woli, choćby myśl, jakaś modlitwa w ciemno – naprawdę nie trzeba wiele. „Jednego trzeba, aby grzesznik uchylił choć trochę drzwi serca swego na promień łaski miłosierdzia Bożego, a resztę już Bóg dopełni” – zapisała św. Faustyna w „Dzienniczku”.

Bo mimo buńczucznych deklaracji o bezgrzeszności, mimo szumu tego świata, emitowanego zewsząd dla zagłuszenia wyrzutów sumienia, każdy, kto zamyka serce przed Jezusem, bardzo cierpi. I Jezus to wie. I nie chce tego. „Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca” – zapewnia przez Faustynę.

Rewelacje o szczątkach Jezusa służą tylko jednemu: dobiciu tych, którzy i tak wątpią. Są po to, aby pozbawić nadziei tych, co i tak mają jej niewiele. Żeby uwierzyli w niewiarę i już nie szukali Tego, który grób opuścił. Ale jest wyjście z tej matni: choćby jeden wysiłek zwrócenia się do Zmartwychwstałego. Kto szczerze wezwie Jego miłosierdzia, będzie uratowany. Temu nie zaszkodzą już żadne bzdury, kolportowane przez ludzi z inspiracji ich odwiecznego wroga.

Miłosierny Jezus wejdzie mimo drzwi zamkniętych. I zabłyśnie światło.