Spółka w ogniu

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 07/2015

publikacja 12.02.2015 00:00

Górnicy śpiewają Mazurka Dąbrowskiego, odpalają race i skandują, domagając się odejścia prezesa Zagórowskiego – najczęściej niecenzuralnie. Taka sytuacja pod siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej stała się już zwyczajem.

 Demonstracja pod siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej w czwartek 5 lutego Demonstracja pod siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej w czwartek 5 lutego
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Związkowcy zgodzili się na wiele bolesnych cięć w górniczych przywilejach, m.in. na uzależnienie 14. pensji od zysku spółki. Mimo parafowania porozumienia z zarządem na ten temat sytuacja na kopalniach wcale się nie uspokajała. Przeciwnie, kiedy w 13. dobie strajku w kopalniach spółki zamykaliśmy ten numer „Gościa Katowickiego”, związkowcy właśnie zaostrzali protest. Żądali spełnienia ich głównego postulatu, czyli odwołania prezesa Jarosława Zagórowskiego. Zdecydowali o strajku okupacyjnym w kopalniach. W samym Jastrzębiu w „Zofiówce” i „Boryni” miała się też zacząć dodatkowo głodówka.

Prezes: o co strajkujemy?

Z kolei zarząd spółki w poniedziałek 9 lutego wzywał górników do zawieszenia strajku. Alarmował, że każdy jego dzień oznacza 27 mln zł utraconych przychodów. „Po dwóch tygodniach, gdzie każdy dzień strajku przynosi realne straty i pogarsza i tak już trudną sytuację firmy, odpowiedzcie sobie na pytanie: o co właściwie strajkujemy? Czy tak drastyczne rozwiązanie, jakim jest wstrzymanie pracy zakładu na tak długi okres, jest warte postulatów, o jakich mówią liderzy związkowi?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.