Peregrynacja symboli ŚDM. W wielu miejscach na Śląsku – jak np. na Tysiącleciu w Katowicach – krzyż i ikonę ŚDM witają tłumy. Ale już w padającym śniegu pod aresztem na Kopernika trwało przy nich zaledwie 11 osób, w tym trzy młode.
Młodzi przy dworcu i galerii zachęcają do modlitwy przy krzyżu i ikonie Powyżej z lewej: Krzyż ŚDM przy katowickim areszcie
Joanna Juroszek /Foto Gość
Jesteśmy rozczarowani, bo nie ma ludzi. Ale przy krzyżu trzeba trwać zawsze, tak jak na Golgocie, gdzie też było tylko kilka osób – komentował ks. Jacek Plech, proboszcz z Katowic-Podlesia. Jedenaście osób stało wytrwale wśród lecących płatków śniegu, tuż pod ponurym gmachem katowickiego Aresztu Śledczego. – Tam jest nienawiść, tu jest miłość. Przyszliśmy tu nie po to, żeby stać w tłumie, ale żeby uzdrawiać tę przestrzeń miłością, którą symbolizuje krzyż. Miłością nie za coś, ale mimo wszystko. Aby tam osadzeni też kiedyś odkryli, że Bóg ich kocha, przebacza i czeka na nawrócenie. Każdy może na nowo rozpocząć swoje życie, jeśli tylko otworzy się na Boże miłosierdzie – mówił z mocą ksiądz Jacek.
Czuwanie i pocałunki
Po całej Polsce symbole ŚDM wiezie specjalny samochód, za który w naszej diecezji odpowiedzialni są Tomasz Klich i Grzegorz Cyrus. Jak się do tego przygotowali? – Prawo jazdy zrobiliśmy – śmieje się Grzesiek.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.