Gerard z drużyny Niebieskich

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 46/2014

publikacja 13.11.2014 00:00

Chorzów pamięta o Gerardzie Cieśliku. W pierwszą rocznicę jego śmierci fontanny tryskały tu niebieską wodą, a na Urzędzie Miasta zawisło ogromne zdjęcie piłkarza.

 Zdjęcie Gerarda Cieślika na budynku Urzędu Miasta Chorzów Zdjęcie Gerarda Cieślika na budynku Urzędu Miasta Chorzów
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Ta wielka fotografia jest złożona z małych zdjęć ludzi, którym Gerard Cieślik jest bliski. Ten wspaniały piłkarz i skromny człowiek zmarł w Chorzowie 3 listopada 2013, w wieku 86 lat. Grał tylko w jednym klubie: w Ruchu Chorzów. W grę wkładał całe serce, angażował się na sto procent, więc oklaskiwali go nawet kibice konkurencyjnych drużyn. Jak nie szanować człowieka, który po swoim strzale zakończonym uznaniem bramki mówi sędziemu, że gola nie ma, bo piłka wpadła od zewnętrznej strony, przez dziurę w siatce? A Cieślik tak właśnie zrobił w czasie meczu z Cracowią. Gol anulowano. Który piłkarz zachowałby się dzisiaj podobnie?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.