Z muszlą na rondzie

Aleksandra Pietryga

publikacja 07.06.2014 02:40

Z Sączowa do Piekar jest 11 kilometrów, a z Piekar do Santiago de Compostela to już tylko rzut beretem. Albo pielgrzymim kapeluszem.

Z muszlą na rondzie Uczestnicy pieszej pielgrzymki szlakiem św. Jakuba z Sączowa do Piekar Śl. Aleksandra Pietryga /GN

Zainaugurować festiwal pielgrzymkowy nie można inaczej, niż w drodze. Tak pomyśleli i odmaszerowali. W piątek 6 czerwca grupa pielgrzymów wyruszyła z kościoła św. Jakuba w Sączowie (diecezja sosnowiecka) do Sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śl. Tak rozpoczęli drugi festiwal opowieści z pątniczych dróg.

Piekarski Festiwal "Na pielgrzymich szlakach" po raz pierwszy odbył się w ubiegłym roku. Wydarzenie było związane z uroczystym otwarciem nowego szlaku św. Jakuba "Via Regia" (Droga Królewska) w Zagłębiu i na Górnym Śląsku. Ta trasa od średniowiecza była jednym z najważniejszym szlaków komunikacyjnych w Europie Środkowej.

Obecnie, głównie dzięki miłośnikom Santiago de Compostela i pasjonatom pielgrzymek, szlak odzyskuje dawny splendor. Pomysłodawcą i głównym autorem tego odcinka jest Dariusz Jurek z Sosnowca. W pielgrzymowaniu widzi nie tylko walory duchowe, ale także społeczne czy kulturowe. - Jakubowym szlakiem pielgrzymować zaczyna się od swojego domu - mówi pół-żartem. - Za moim progiem nie było Camino, więc go sobie wytyczyłem...

Z Sączowa do Piekar Śl. jest jedenaście kilometrów. Pątnicy przemierzyli ten odcinek w 3 godziny. Pielgrzymka rozpoczęła się od odmówienia litanii do św. Jakuba i oddania czci jego relikwiom.

Parafia św. Jakuba w Sączowie liczy sobie prawie 800 lat. Od XVIII wieku w kościele znajdują się relikwie I stopnia (kości) patrona parafii św. Jakuba Apostoła. Przez wiele lat upchnięte gdzieś w sejfie, zapomniane przez proboszczów i parafian, 4 lata temu zostały ponownie odkryte, odkurzone i umieszczone w bocznym ołtarzu. Ich autentyczność potwierdzona jest Certyfikatem Patriarchy Jerozolimskiego z 1779 roku.

Z muszlą na rondzie   Muszla na kapeluszu - nieodłączny symbol na drodze św. Jakuba do Santiago de Compostela Aleksandra Pietryga /GN Na sobotę, drugi dzień festiwalowy, przewidziano część prelekcyjną. - To czas na opowieści o pielgrzymowaniu za znakiem muszli, po jakubowych szlakach i nie tylko - mówi Michał Piec, organizator wydarzenia, który pieszo i na rowerze przemierzył już tysiące kilometrów.

Jednym z prelegentów był ojciec Tomasz Maniura, oblat z Kokotka, odpowiedzialny za Centrum Formacji NINIWA. Z grupą młodych ludzi rok temu spędzili w podróży dwa i pół miesiąca. Pokonali 8380 kilometrów i dotarli na rowerach aż na Syberię. - Podczas tej wyprawy zrozumieliśmy, że nasza siła jest w miłości - mówił niegdyś o. Tomasz w rozmowie z "Gościem".

Oprócz niego swoim doświadczeniem dzielił się Piotr Chomicki, były biznesmen, który przez rok pieszo szedł z Gietrzwałdu do Kibeho w Rwandzie. Państwo Darwina i Jacek Matuszczakowie znani są z ubiegłorocznej edycji festiwalu.

Małżonkowie w 900-kilometrowej pielgrzymce przez miesiąc szli z Hawany i dotarli do sanktuarium Matki Boskiej Miłosiernej patronki Kuby i wszystkich Kubańczyków w El Cobre. - Ostatnim specjalnym prelegentem jest Wojciech Jakowiec - przedstawia prelegenta Michał Piec. - Przez 9 lat przebywał w więzieniu. Tam się nawrócił i w zasadzie kiedy tylko opuścił więzienne mury, natychmiast ruszył w drogę do Fatimy, potem do Asyżu i tak pielgrzymuje po całej Europie.

Dla Michała pielgrzymowanie wiąże się ściśle z odnowieniem relacji z Bogiem. - To taki szczególny czas wyciszenia się, wyjścia na pustynię, wejścia w rytm modlitwy i pozwolenia, by On do mnie mówił.