Czerwiec '89, czyli Śląsk 25 lat później

Joanna Juroszek

publikacja 04.06.2014 15:20

- W prasie czytamy, że ludzie tęsknią do czasów komunizmu - mówił wiceprezydent Michał Luty. Pokazał młodym ulotkę. - Za drukowanie takiej ulotki szło się do więzienia na rok, półtora, dwa - wyjaśniał. - Ja jestem rocznik '51 i trudno mi wyobrazić sobie grozę czasów II wojny światowej, tak samo wam trudno wyobrazić sobie czasy komunizmu. Może to i dobrze, bo śmielej patrzycie do przodu.

W 25. rocznicę wyborów z czerwca 1989 r. katowicki IPN oraz Śląskie Centrum Wolności i Solidarności przygotowali szereg spotkań oraz wystaw poświęconych temu wydarzeniu. W środę w kinie „Rialto” odbyły się referat dr. Adama Dziuby „Kampania wyborcza i wybory 4 czerwca 1989 r. w województwie katowickim”, pokaz filmu „Piosenka i życie” oraz dyskusja panelowa.

Czerwiec '89, czyli Śląsk 25 lat później   Dominik Kolorz podzielił się z młodymi swoimi wspomnieniami z czerwca '89, gdy pracował jako mąż zaufania w Rybniku Joanna Juroszek /GN W spotkaniu udział wzięli m.in. Dominik Kolorz, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”, oraz Michał Luty, wiceprezydent Katowic.

D. Kolorz z uczestnikami prelekcji podzielił się własną historią czerwca '89. – Byłem mężem zaufania w jednej z komisji wyborczych w Rybniku. Już o godz. 15 jej członkowie kupili sobie litr gorzały i chcieli liczyć głosy. Zareagowałem na to bardzo ostro i do liczenia przy gorzale nie doszło – wspominał. Dodał także, że podczas sumowania głosów członkom komisji, którzy w dużej części składali się z aparatczyków partyjnych PZPR, by nie dopuścić do fałszowania wyników [przez dopisywanie krzyżyków - przyp. aut.], zabrał długopisy i wręczył ołówki.

– To był olbrzymi spontan i olbrzymia nadzieja – mówił. Zaznaczył jednak, że ta nadzieja nie do końca została zrealizowana i że także dziś nie żyjemy w pełnej demokracji. – Istnieją zakusy, by ograniczać chociażby wolność słowa – mówił, za przykład podając protesty w sprawie ACTA. Dokończenie solidarnościowej rewolucji przekazał w ręce młodego pokolenia uczestniczącego w wykładzie. – Apeluję, żebyście przejęli pałeczkę pokoleń, dokończyli i naprawili to, czego nam się nie udało do końca spełnić.

Głos zabrał także wiceprezydent Luty, który w 1989 r. był odpowiedzialny za, mówiąc językiem współczesnym, PR Śląsko-Dąbrowskiego Komitetu Obywatelskiego. Przypomniał, jak wyglądały same wybory: – W dzień wyborów kandydaci partyjni mieli ogromne wsparcie, nad Katowicami latał helikopter i ok. godz. 10 rozrzucił 1,5 mln ulotek.

Czerwiec '89, czyli Śląsk 25 lat później   Michał Luty, wiceprezydent Katowic, 25 lat temu odpowiedzialny był za promocję "Solidarności" na Śląsku Joanna Juroszek /GN Wiceprezydent wspomniał też historię związaną z pewną starszą panią, którą spotkał, gdy szła głosować do jednego z lokali wyborczych. – Podeszło do niej dwóch ubeków, którzy usiłowali jej swoją ulotkę wcisnąć, a ta babcia, prosta, skromna Ślązaczka, wyciągnęła piąstkę i powiedziała: „Jo już mom”. Miała karteczkę rozdawaną przez „Solidarność” – opowiadał.

Wykład „Kampania wyborcza i wybory 4 czerwca 1989 r. w województwie katowickim” wygłosił dr Dziuba z katowickiego IPN. Młodym przypomniał, że od 1947 r. wybory wcale nie były fałszowane, ponieważ była jedna jedyna lista, na którą decydujący wpływ miała PZPR. Głosowania odbywały się bez skreśleń. – Z reguły PZPR potrafiła przewidzieć w 100 proc., kto do Sejmu się dostanie. Jedyne, co ich interesowało, to frekwencja wyborcza, która wynosiła wówczas 96-98 proc. Można jedynie zastanawiać się, czy rzeczywiście taka była  – mówił historyk. Sejm wówczas nie był jednak centrum decyzyjnym.

Czerwiec '89, czyli Śląsk 25 lat później   Dr Adam Dziuba przedstawił referat "Kampania wyborcza i wybory z czerwca 1989 r. w województwie katowickim" Joanna Juroszek /GN W wyniku obrad przy Okrągłym Stole pomiędzy komunistami a niepodległościową opozycją 4 czerwca 1989 r. udało się doprowadzić do pierwszych po II wojnie światowej wyborów parlamentarnych. W pełni wolne wybory dotyczyły jednak jedynie Senatu. W przypadku Sejmu kandydaci opozycji mogli się ubiegać zaledwie o 35 proc. mandatów. Przed przewidzianą na 18 czerwca drugą turą, z powodu porażki kandydatów strony rządowej, dokonano zmiany ordynacji wyborczej.

Po 4 czerwca 1989 r. przyszedł jednak czas na pierwszy rząd, kierowany przez premiera z grona opozycji – Tadeusza Mazowieckiego (chociaż tzw. resorty siłowe w tym rządzie zachowali komuniści), przywrócenie urzędu prezydenta jako głowy państwa, powrót do tradycyjnej symboliki (godła z białym orłem w koronie i nazwą Rzeczpospolita Polska), rozpisanie wolnych wyborów prezydenckich w 1990 r. i ostatecznie nowe, prawdziwie wolne wybory parlamentarne w 1991 r.

O przełomowości tych wyborów, według historyka, zadecydowało kilka czynników: przede wszystkim ordynacja umożliwiająca wejście opozycji do Sejmu (65 proc. do 35 proc.), błędy w kampanii wyborczej PZPR oraz nowatorska akcja wyborcza opozycji.

Dr Dziuba zwrócił uwagę, że PZPR nie przyłożyła się do kampanii wyborczej, prowadziła ją w stylu staroświeckim, nacisk kładąc dopiero na sam koniec, czego przykładem są wspomniane wcześniej ulotki zrzucone na Katowice. Strona rządowa posługiwała się nudnymi hasłami, przegadanymi, mało atrakcyjnymi plakatami, nie doceniła roli Kościoła, zrezygnowała z masowej kampanii w TV, nietrafnie oceniła wybory, skupiła się na prasie partyjnej oraz radiowęzłach działających w zakładach pracy.

Kampania „Solidarności” oparta była o zachodnie wzorce, co w dużej mierze zadecydowało o jej sukcesie. Cechowały ją przede wszystkim: jednolity program, brak rywalizacji pomiędzy poszczególnymi kandydatami, zaangażowanie społeczeństwa czy odwoływanie się do wartości patriotycznych oraz demokratycznych. Poszczególni kandydaci tworzyli „jedną drużynę Lecha”, często na ulotkach przedstawiani byli właśnie z Lechem Wałęsą. Organizowano mityngi, wiece, festyny. – „Solidarność” uzyskała dostęp do telewizji, w województwie katowickim było to 23 proc. czasu antenowego i bardzo skutecznie ten czas wykorzystywała – mówił A. Dziuba.

Śląsko-Dąbrowski Komitet Obywatelski został powołany 12 kwietnia 1989 r. na bazie „Solidarności”. Jego przewodniczącym był Alojzy Pietrzyk, sekretarzem – Marian Krzaklewski, a osobą odpowiedzialną za propagandę – Michał Luty. ŚDKO uzyskał 17 miejsc w Sejmie i 3 w Senacie. Łącznie w całej Polsce na 161 mandatów Komitet Obywatelski „Solidarności” uzyskał 160 miejsc.

W „Rialcie” młodzi uczestniczyli także w projekcji filmu „Piosenka i życie” oraz dyskusji panelowej z udziałem jednej z bohaterek filmu Katarzyny Kopczak-Zagórnej (córki górnika, który zginął podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” w grudniu 1981 r.) oraz reżysera Rafaela Lewandowskiego.

Czerwiec '89, czyli Śląsk 25 lat później   Rafael Lewandowski, reżyser filmu dokumentalnego "Piosenka i życie" Joanna Juroszek /GN Dokument z 2006 r. przedstawia 4 historie dzieci zwykłych działaczy „Solidarności”: Klementyny, Kasi, Artura i Łukasza.

Reżyser w rozmowie z „Gościem Katowickim” wyjaśniał genezę powstania dokumentu. – Jego przesłanie jest może takie, że pewna obietnica solidarnościowa nie została do końca zrealizowana, ponieważ są duże bezrobocie, niepewność, wyścig szczurów, w końcu emigracja.

R. Lewandowski przyznał, że jest synem działacza emigracyjnego – urodził się we Francji, tam spędził lata walki o wolność w Polsce, cały czas jednak pozostawał w kontakcie z krajem.

– Teraz mieszkam w Polsce, więc zrobiłem inną emigrację – z Francji do Polski i dla mnie ten mit „Solidarności” wciąż jest bardzo ważny. Też jednak uważam, że obietnica nie do końca została zrealizowana. Mamy chyba jeszcze czas na to, by zrozumieć, że wolność zależy od nas, nie od państwa czy od innych. Naszym zadaniem jest codzienne, wspólne pielęgnowanie wolności, demokracji – mówił.