Ona go "opiękniała"

Joanna Juroszek

publikacja 26.05.2014 11:10

W Dniu Matki zachęcamy do lektury wywiadu z Natalią Niemen, który ukazał się w specjalnym wydaniu "Gościa" podczas pielgrzymki kobiet do Piekar w ubiegłym roku. - Jestem matką bardzo niedoskonałą i w momentach szczególnej niemocy staram się po prostu Bogu składać mój trud, pytania, grzechy - mówi artystka.

Ona go "opiękniała" Natalia Niemen mówi o tym, co w życiu przynosi jej najwięcej radości Jakub Szymczuk /GN

Joanna Juroszek: Wykorzystując nazwisko ojca, mogłabyś błyszczeć na scenie polskiego show biznesu. Ty jednak wolisz śpiewać: "Jestem mamą. To moja kariera".

Natalia Niemen: Niektórzy już mnie osądzili, że to nazwisko wykorzystuję, bo nazywam się Niemen. Brzmi jak absurd, ale ludzie naprawdę tak myślą. Piosenka "Jestem mamą, to moja kariera" faktycznie nie jest popularna w kręgach - że pozwolę sobie zacytować mego tatę - "paszołbiznesu". Lubię śpiewać piosenki, które są dobre i z których treścią się identyfikuję. Fakt, że mam w swoim repertuarze koncertowym tę piosenkę, nie wyodrębnia mojej osoby jakoś szczególnie na tle innych wykonawców. Po prostu akurat wykonuję taką piosenkę i już. Śpiewam także inne piosenki. A co do sukcesów związanych z byciem zawodową mamą, to jest ich tak wiele i tak różnorodnych,że nie sposób wszystkich zliczyć. Ja po prostu lubię być w domu i lubię opiekować się domowym ogniskiem. Lubię przebywać z dziećmi. Czuję się wtedy niezwykle kobieco i na właściwym miejscu. Mam dość staroświecki pogląd na tę sferę. Uważam, że kobieta została stworzona do bycia matką. Jednak nasza cywilizacja okrutnie ów obraz zniekształciła. Czuję głęboki sprzeciw wobec "zachodniego pomysłu na kobietę". Ja nie chcę tak żyć, jak mi każą media i inni "specjaliści" od rodziny.

Co najbardziej zapamiętałaś ze swojego dzieciństwa? Jakie wzorce przekazali Ci Twoi rodzice: legenda polskiej muzyki - Czesław Niemen i sławna modelka - Małgorzata Niemen?

Tatę zapamiętałam jako nietuzinkową osobę. Miał silny charakter. Cechowała go prawość i szczerość. Moja Mama natomiast była od zawsze najbardziej łagodną, serdeczną, ciepłą i prawą kobietą, jaką w życiu widziałam. Miała dla mnie i mojej siostry dużo czasu. Nie przypominam sobie, by moi rodzice kiedykolwiek się kłócili. Ich małżeństwo stanowi dla mnie wzorzec w - być może - staroświeckim już stylu. Bowiem tata był jak wielkie drzewo, w którego konarach mama, niby delikatny, piękny ptak się chroniła. On dawał jej poczucie bezpieczeństwa, a ona go "opiękniała" swoim pięknem zewnętrznym i wewnętrznym. Łagodziła, wspierała, pocieszała. Moich rodziców łączyło między innymi to, że mając w sobie taką pozytywną naiwność, dziwili się nieustannie złu tego świata.

Masz dwójkę synów. Jakie jest Twoje największe marzenie jako matki?

Marzę, by synowie weszli w dorosłe życie dobrze do niego przygotowani na wszelkich poziomach. Mąż i ja staramy się ich wychowywać na takie mocne, zahartowane i stałe "dęby". Chcemy, by byli samodzielni, empatyczni, wyrozumiali, nie bojący się robić trudnych rzeczy.By uczyli się dobrze wykorzystywać potencjał dany im od Boga.

Czy wychowując swoich synów, szukasz rozwiązań w poradnikach dla matek, czy przede wszystkim kierujesz się własną intuicją albo tym, jak sama zostałaś wychowywana?

Kieruję się tym i tym. Czytałam wiele mądrych książek o wychowaniu. Mam nadal kilka do przeczytania. Intuicja matczyna, to dar wprost z nieba. Myślę, chrześcijanki mają ją szczególnie wzbogaconą, bo niejako zazębia się ona z głosem Bożego Ducha. Od zawsze modliłam się i modlę do Ducha Św., prosząc o pomoc w wychowaniu dzieci. Bo ja jestem matką bardzo niedoskonałą i w momentach szczególnej niemocy staram się po prostu Bogu składać mój trud, pytania, grzechy. Nie mam już wtedy wyjścia. Pozostaje ufać, że Bóg współdziałać będzie we wszystkim ku dobremu.

Kiedy umarł Twój ojciec, byłaś w ciąży. Śmierć spotkała się z życiem. Mówiłaś, że nie potrafiłaś w pełni cieszyć się z narodzin syna. Teraz przyznajesz, że bycie mamą, to coś najpiękniejszego w życiu kobiety. Kiedy nastąpił przełom? Czy to było jakieś spektakularne wydarzenie, czy raczej powoli oswajałaś się z nową rolą?

Wiesz, to nie było tak, że ja po latach odkryłam, że bycie mamą jest najpiękniejszą rolą. Uważałam tak zawsze, tj. od momentu, kiedy dowiedziałam się, że rodzi się we mnie nowe życie. Niefortunny los zrobił mi jednak fatalnego psikusa i przygwoździł śmiercią ojca w tak ważnym, jeśli nie najważniejszym czasie dla kobiety, jakim jest oczekiwanie upragnionego dziecka. Powiedziałabym raczej, że cieszyłam się ogromnie macierzyństwem zawsze i nigdy nie uważałam, że jest to niefajna rola. Po prostu miałam bardzo trudny emocjonalnie czas z powodu gorzkiej mieszanki pt. "umiera ojciec, rodzi się syn". W związku z tym przełomu żadnego nie było, tylko powolne powstawanie z depresji. Każdy, kto depresje przeżył, wie o czym mówię.

Nie zabiegasz o popularność. Chcesz dalej pracować ze swoim zespołem, wychowywać dzieci, sprzątać dom, chodzić na zakupy... To i tak bardzo dużo. Jak udaje Ci się to wszystko pogodzić?

Dziękuję Ci za zrozumienie, bo kobiety mają naprawdę dużo na głowie. Najczęściej takich pozornie małych, niby nieistotnych czynności. Och, nie udaje mi się tego wszystkiego pogodzić w stopniu mnie zadowalającym. Natomiast jeśli mogę np. zrezygnować z ćwiczenia głosu lub czasu zaplanowanego na komponowanie przy pianinie, bo to mnie aż tak bardzo nie goni, a mam możliwość spędzić czas z synami, to wybieram to drugie. Nie pozwolę, by zajęcia twórcze, moja praca zabrały mi czas z dziećmi, z rodziną. Taki czas już nigdy się nie zwróci.

Kiedy w pełni czujesz się doceniona jako artystka?

Kiedy odbiorca daje znak, że rozumie moje intencje. Gdy spotykam osoby identyfikujące się z tematami, które poruszam w swojej twórczości. Kiedy ludzie przychodzą i komunikują, że są poruszeni tym, co śpiewałam, wypowiadałam, improwizowałam (bo ja bardzo lubię improwizować na koncertach). Takie aspekty są dla mnie, jako artystki najważniejsze. Wszak tworzę dla ludzi. Używam narzędzi m.in. muzycznych, by rozsiewać ważne treści. Według mnie muzyka nie jest materią, przez którą człowiek ma się popisać sobą przed innymi. Muzyka  ma służyć dobrej sprawie.

Pójście drogą sławnych, cenionych rodziców, to stąpanie po bardzo cienkim lodzie. Wiem, że niezbyt dobrze wspominasz swoje początki na scenie. Jednak nie poddałaś się. Czy chciałabyś, żeby Twoi synowie wybrali zawód artysty?

Nie mam planu na życie moich synów. Razem z mężem obserwujemy nasze latorośle i zachęcamy chłopców do rozwoju w tych dziedzinach, w których - jak widzimy - mają talenty. Jako rodzice chcemy ich wspierać w ich marzeniach i dążeniach. I modlimy się, by Pan Bóg prowadził ich tak, jak to sobie zaplanował. Oczywiście chłopaki przejawiają talenty  artystyczne - nie tylko z zakresu muzyki, ale też innych rodzajów sztuki. Są bardzo twórczy.

Pozwól, że po raz kolejny zapytam o Opole. W wywiadach tłumaczyłaś, że improwizując po odśpiewaniu "Dziwny jest ten świat", chciałaś odnieść się do ludzi nieżyczliwych Twojej rodzinie. Ja odebrałam to jako publiczne wyznanie wiary. Reakcja ludzi była niesamowita. Czy nie widzisz w tym działania Ducha Świętego?

Ależ oczywiście, że tak! Mówiłam to przecież w wywiadzie dla GN. Działanie Ducha Św., który objawił Bożą moc w moich licznych podczas tamtego opolskiego wieczoru trudnościach, było jedynym powodem tak szczególnej reakcji publiczności.

Czego życzyłabyś kobietom, które przeczytają zapis naszej rozmowy?

Drogie Kobitki! Trzymajcie się Pana Jezusa i nie poddawajcie! On policzył każdą waszą łzę. Jesteście ważne. Jesteście cenne w oczach Boga Ojca. Dla Niego każda z Was jest niczym najpiękniejszy, niepowtarzalny kwiat. Pamiętajcie o tym, choćby się waliło i paliło.